logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Luc Baresta
Ambasador łaskawego Boga
Pastores
 


Fascynacja historią
 
Szczególne przeznaczenie Angelo Roncallego do objęcia tego ogromnego dziedzictwa przejawiało się także w umiłowaniu historii. Żywe, niesłabnące zainteresowanie tą dziedziną, które zawsze okazywał, czy to przed, czy już po wstąpieniu do Lombardzkiego Towarzystwa Historycznego, jako profesor, delegat apostolski czy nuncjusz, wreszcie jako papież, kiedy to pod jego auspicjami i dzięki jego mecenatowi rozpoczęto w Paryżu, w wydawnictwie Boccard, publikację Akt Nuncjatury we Francji. Najmilszą pamiątką pobytu i podróży po Francji zawsze były dla niego książki historyczne, o jakimkolwiek by traktowały okresie dziejów. Najbardziej upodobał sobie w starych książkach. Nie wstydził się, podczas paryskich spacerów bulwarami czy malowniczymi uliczkami Dzielnicy Łacińskiej, szperać na straganach bukinistów. Często trafiał na coś ciekawego. Raz znalazł XV-wieczny manuskrypt, księgę hymnów z klasztoru Sainte-Grate, unikat pochodzący... z Bergamo. Zadrżało serce syna tej ziemi. Tak bardzo chciałby podarować księgę swojej ukochanej diecezji! Niestety, cena była dla niego zbyt wysoka... Ale na kilka dni przed jego wyjazdem do Wenecji hojny przyjaciel przyniósł to cenne dzieło do nuncjatury.
 
Nie było takiego roku, podczas jego długiej posługi kapłańskiej, w którym nie dałby świadectwa swojej erudycji czy to w przemówieniu okolicznościowym, czy wygłaszając panegiryk na czyjąś cześć, czy też wykład inauguracyjny. Wśród pism Angelo Roncallego zwięzłe i skromne artykuły idą w tym samym kierunku. Są to liczne przyczynki historyczne na rozmaite tematy dla pisma “La vita diocesima di Bergamo" z lat 1909-1914, dwie prace z historii lokalnej, poświęcone powstaniu seminarium w Bergamo i instytucji dobroczynnej Misericordia maggiore. Stykamy się tu z czymś, co jest nie tylko upodobaniem w przeszłości, ale działaniem właściwym historykowi. Monografie te nawiązują do innych, jeszcze ważniejszych dzieł Angelo Roncallego.
Epoką dziejów, która najbardziej go interesowała, były czasy Soboru Trydenckiego. Bergamo i Trydent, czyli czas odnowy Kościoła i ukochane miejsce ziemskiego dzieciństwa połączyły się, by stworzyć klimat dla pracy umysłowej i nieustającej modlitwy.
 
W 1917 roku młody Angelo zaczyna się interesować wielką postacią Soboru Trydenckiego, słynnym Cezarym Baroniuszem, duchowym synem św. Filipa Nereusza. Jego Roczne dzieje kościelne to 12 tomów poszukiwań odpowiedzi, jaką można by dać protestantom.
Kiedy został biskupem, a potem papieżem Janem XXIII, umieścił w swoim herbie słowa: Oboedientia et pax. Będąc nuncjuszem w Paryżu, w przemówieniu wygłoszonym 21 stycznia 1945 roku z okazji Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, Angelo Roncalli wyjaśnia znaczenie, jakie mają dla niego te słowa. Otóż Baroniusz miał zwyczaj co wieczór chodzić do Bazyliki św. Piotra. Dzieci już z daleka rozpoznawały jego wielkie buciory i przybiegały, by prosić o parę groszy, których nigdy im nie odmawiał. Do bazyliki wchodził z szacunkiem i "kierował się ku figurze św. Piotra, która wówczas znajdowała się niedaleko drzwi. Całował stopę Apostoła, wypowiadając zawsze te same dwa słowa: Pax et oboedientia. W tym prostym akcie, powtarzanym niestrudzenie – komentuje abp Roncalli – przejawiała się zasada całego życia tego człowieka, jego najgłębsza tajemnica".
 
Czyż abp Roncalli nie mówił zarazem o czymś bardzo osobistym, o czymś, co określał jako "mały sekret mojego zawołania, do którego jestem bardzo przywiązany i które dobrze mi służy od 20 lat..."? I dodawał: "Ten, kto trwa w wierności duchowi ożywiającemu działalność apostolską Kościoła, wspomagany radosnym posłuszeństwem i stałym pokojem, może być pewny, że otrzymał dar wprowadzania domowego i społecznego ładu. A ład ten jest istotą pokoju i dobrych stosunków między narodami".
Widzimy, jak zmienia się porządek: Pax et oboedientia oznacza dla abp. Roncallego posłuszeństwo i pokój. Posłuszeństwo (od obaudire – “słuchać", “być posłusznym") – przede wszystkim słowu Bożemu stwarzającemu państwo pełne ładu, będącego symbolem i źródłem pokoju, a także ład rodzinny i społeczny, narodowy i międzynarodowy... Przychodzi na myśl pierwsze zdanie encykliki Jana XXIII Pacem in terris: “Pokój na Ziemi, którego wszyscy ludzie wszystkich czasów tak żarliwie pragnęli, nie może być budowany i utrwalany inaczej, jak tylko przez wierne zachowywanie porządku ustalonego przez Boga".
 
Oprócz osoby Baroniusza ogromny, trwały wpływ wywarła na Angelo Roncallego inna postać, głęboko związana z dziełem Soboru Trydenckiego. Był to św. Karol Boromeusz. Osoba tego wielkiego biskupa na długo zawładnęła jego umysłem, sprawiając, że jego gorące umiłowanie przeszłości zaowocowało nowymi dziełami historycznymi. Pewnego pięknego dnia 1906 roku, młody ks. Roncalli, czekając na biskupa, zajrzał na chybił trafił do Archiwów duchowych Bergamo. Przypadek ten zapoczątkował stworzenie ogromnego dzieła, owocu półwiecza pracy, które – choć traktuje o zagadnieniu dość wąskim – ma wielkie znaczenie. Gli atti della visita apostolica di san Carlo Borromeo a Bergamo, 1575, zebrane i opracowane przez Angelo Roncallego, liczą pięć tomów, 3000 stron. W ich skład wchodzą spisy, protokoły, raporty, memoriały, zapisy rozmów, dekrety, rozporządzenia, werdykty i mnóstwo wyjaśniających notatek. Całość jest ogromnym wkładem w wiedzę o historii Kościoła w pierwszych latach po Soborze Trydenckim.
Historia ta składa się z dwóch sprzężonych ze sobą nurtów pracy ówczesnego Kościoła, mobilizującego siły do odnowy. A więc po pierwsze praca na polu doktrynalnym, dotycząca zagrożonych w tym czasie dogmatów, oraz wysiłek dyscyplinarny i duszpasterski, tak ważny w czasach, kiedy “świat", jego bogactwa i honory niejednokrotnie rozmywały albo nawet zdeformowały widzialny znak obecności Boga wśród ludzi. Św. Karol Boromeusz wpisał się w te dwa nurty pracy na rzecz odnowy Kościoła.
 
Karol Boromeusz był bratankiem papieża Pawła IV. Wyniesiony przez niego do godności kardynalskiej już w wieku 22 lat, zadał kłam powszechnemu wyobrażeniu o krewniakach papieży, pławiących się w honorach i beneficjach. Świadectwem jego życia jest nie tylko rozdanie całego swego majątku, ale przede wszystkim dar złożony z samego siebie. Jeśli chodzi o dobra tego świata, korzystał tylko z “chleba, wody i siennika". Był człowiekiem modlitwy i medytacji, jednocześnie całkowicie poświęcając się pracy. Kierując archidiecezją mediolańską, działał w tym samym kierunku, co na Soborze Trydenckim. 20 lat pracy poświęcił wdrażaniu jego postanowień, służących głębokiej odnowie życia Kościoła. Odbył wiele wizytacji duszpasterskich i apostolskich, zwoływał synody prowincjalne i diecezjalne, przeprowadził szeroko zakrojoną reformę administracyjną, założył Instytuty Nauki Chrześcijańskiej, ukrócił biesiady i hulanki w kilku podupadających klasztorach... Prowadził życie niezwykle zaangażowane, co nieraz wiele go kosztowało. Na przykład reformę narzuconą pseudomnichom wzbogaconym na handlu wełną, przypłacił postrzałem z rusznicy, na szczęście niezbyt celnym, w czasie Mszy świętej. Tak jawi się nam ta niezwykle wyrazista postać wielkiego, zarazem wiernego i nowatorskiego twórcy katolickiej Reformy we Włoszech.
 
Badania historyczne Angelo Roncallego, wspierane osobistym upodobaniem, były okazją do nawiązania głębokiej więzi ze św. Karolem Boromeuszem. Nie mogła ona nie wpłynąć na rozwój duchowy przyszłego papieża Jana XXIII. Dwukrotnie podczas pontyfikatu, kiedy Angelo Roncalli wypowiadał się na temat św. Karola, przez usta namiestnika Chrystusowego przemówił historyk. Pierwszy raz miało to miejsce 4 listopada 1958, w dniu koronacji, która przypadała właśnie w dniu św. Karola: "Postać św. arcybiskupa Mediolanu, którego zaliczyć należy do najwybitniejszych duszpasterzy w dziejach Kościoła, była i jest nam duchowo bardzo bliska. (...) Życie Kościoła Bożego miało swoje okresy zastoju i odrodzenia. W chwili, gdy trzeba było walczyć z rozkładem moralnym stanu duchownego, Opatrzność powierzyła św. Karolowi niezwykle ważną misję przywrócenia mu godności. W pełni zasługuje on na chwalebne miano «mistrza biskupów» (...). Jest naszym patronem, pragniemy jego wstawiennictwa oraz opieki teraz i później".
 
Innym razem, również 4 listopada 1962 roku, podczas obrad Soboru Watykańskiego II, podczas Mszy świętej sprawowanej według rytu ambrozjańskiego przez kard. Giovanniego Battistę Montiniego Jan XXIII oświadczył: "Czcigodni Bracia! Z wielką radością zapraszam was, abyście ze mną oddali się kontemplacji tego wspaniałego przykładu i najżarliwszej zachęty, z jakimi św. Karol zwraca się do katolickiego duchowieństwa...". I zaczął wymieniać, wobec Ojców Soboru, zasługi św. Karola podczas Soboru Trydenckiego. Dzięki niemu "prace Soboru zostały doprowadzone do pomyślnego zakończenia, w które zaczynano już  w owych czasach poważnie wątpić". Zaś po zakończeniu Soboru wykazał się ogromnym "talentem duszpasterskim, kiedy przeniósł się do Mediolanu, by tam wprowadzać w czyn decyzje podjęte w Trydencie...". W tym miejscu Jan XXIII odwołał się do Acta Ecclesiae Mediolanensis, w wydaniu Achillesa Rattiego, przyszłego Piusa XI, "niezwykle cennego owocu lat pracowicie spędzonych na badaniach historycznych, w ciągu których wielki bibliotekarz ambrozjański dojrzewał, nie domyślając się jeszcze, że jako arcybiskup Mediolanu stanie się spadkobiercą zadań i trosk kard. Boromeusza, aby wkrótce potem zasiąść na Stolicy Piotrowej".
 
W analogiczny sposób ten, który wydał Gli atti della visita apostolica di san Carlo Borromeo a Bergamo, 1575, dojrzał duchowo w świetle tej historii sprzed 400 lat; również on nie zdawał sobie sprawy z tego, że niebawem, jako papież, sam także zazna trosk i ciężarów zbliżonych do tych, jakie odczuwał wielki kardynał. Mądrość, jaką czerpał z wykształcenia historycznego, wrażliwość na historyczny wymiar Kościoła, jest tym aspektem osobowości Jana XXIII, który uwidocznił się wyraźnie podczas Soboru. Posłużył mu on nie do relatywizowania prawdy, o której dobrze wiedział, że jest ponadczasowa, ale właśnie do zachowania jej od relatywizmu, który mógł z czasem ją przesłonić, i do przywrócenia jej odnawiającej mocy.
 

 
 
strona: 1 2 3 4 5