Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
Chyba każdy chrześcijanin czasami się zastanawia, jak modlił się Jezus. Ewangelie, zwłaszcza tekst Łukasza, przedstawia Jezusa, który bardzo często odchodzi gdzieś na spokojne miejsce, by się modlić, by spotykać się sam na sam z Ojcem. Co On tam robił? Jak rozmawiał z Ojcem? Czy czuł się miło i dobrze na modlitwie? Czy miał rozproszenia?