logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
S. Teresa Paszkowska
Bóg jest zajmujący
Pastores
 


Gdyby opanowanie sztuki czytania miało zakończyć się na przeczytaniu elementarza, cały trud byłby płonny. Dopiero lektura wielu dzieł, i to wartościowych, czyni umiejętność czytania w pełni pożyteczną dla siebie i innych.
 
Prezbiter, który nie zatrzymuje się na drodze powołania, przechodzi bardzo złożony proces wyzuwania się z mentalności, jakiej nauczył go świat. Wymaga to o wiele większego wysiłku niż zzucie sandałów przez Mojżesza, wskazujące na zasadę, iż w obszar świętości wchodzi się w pokorze, wynikającej ze świadomości statusu człowieka. Zgoda na przyswojenie sobie Bożych wskazań i kierowanie się nimi czyni człowieka swego rodzaju odmieńcem. Naznaczony słowem Boga, staje się „obcym” dla tych, którzy są stale podnieceni „rewelacjami dnia dzisiejszego” – medialnymi sensacjami, formułami używanymi do napiętnowania osób niewygodnych. Językiem telewizji i gazet mówi dziś większość, ci zaś, którzy z rzadka korzystają z tych źródeł wiedzy, mogą mieć kłopoty w porozumieniu się ze środowiskiem podekscytowanym nowinkami dnia.
 
Boży człowiek nie ujmuje rzeczyswistości w małe klatki chwili obecnej; ma inną perspektywę i zachowuje spokój długodystansowca zorientowanego na wieczność. Nabywa takiej postawy na modlitwie, stosunkowo częstej i długiej. Poczucie włączenia w wielkie sprawy, które są rzeczywistością, a nie ideami, dodaje jego codzienności barw, wyzwala radość i siły. Modlący się autentycznie przestaje być jedynie czcicielem „słowa spisanego” nie tylko w gazetach, ale nawet w tekstach biblijnych. Staje się słuchaczem i świadomym wyznawcą Słowa Życia, wchodzi z Bogiem w pełne relacje osobowe. Tekstów natchnionych nie interpretuje już historycznie, lecz aktualizuje ich przesłanie do własnego „tu i teraz”.
 

Być „uczonym w Słowie”
 
Wcielone Słowo Ojca nazywa ślepcami i obłudnikami tych, którzy poprzestają na nauczeniu się „litery” Pisma (por. Mt 23,25-26), a nie posługują się tym językiem w życiu codziennym, dla porozumienia z Bogiem i ludźmi. Do tych właśnie, którzy dali się „zwieść” literze, według niej kształtując mentalność i stając się „wężowym plemieniem” (por. Mt 23,33), Pan posyła swoich „proroków, mędrców i uczonych” (Mt 23,34). Oni uczą prawdziwej znajomości nie tylko litery, ale języka przydatnego w żywym obcowaniu z Bogiem.
 
Język ten musi najpierw dosięgnąć poziomu serca człowieka, gdyż człowiek mówi, czerpiąc z zasobów, które zapadły w jego sercu (por. Łk 6,45; Mt 12,34). Ten, kto ma być posyłany przez Pana, gromadzi w sercu zapasy słów Pańskich, które będzie rozdawał, gdy nastanie głód i pragnienie tego pokarmu (por. Am 8,11). Wcześniej sam tym słowem karmi się wewnętrznie, stale je smakując i przeżuwając (łac. ruminare) na wzór starożytnych chrześcijan i w opozycji do tych współczesnych, którzy stale stosują technikę ruminare do newsów ulubionej stacji czy gazety.
 
Człowiek nasycony Słowem – nawet niezbyt „mądry według oceny ludzkiej” (por. 1 Kor 1,26) – zdoła „osądzić pragnienia i myśli serca” własnego i tych, którzy są powierzeni jego pieczy. Jego ostrość pozwala „rozdzielić” nawet „duszę i ducha” (por. Hbr 4,12), czyli psychikę i tę najbardziej wewnętrzną warstwę w człowieku, która jest sanktuarium samego Boga. Słowo wzięte z języka Objawienia jest niczym skalpel. Modlący się Słowem pozwala mu się zoperować, oducza się myślenia i mówienia na sposób światowy: „Ja tego za grzech nie uważam”. Nauczy się formuły: „Chrystus uznał to za złe, to jest złe w oczach Pana”.
 
Wydaje się, że ludzie dziś mają raczej głód dźwięku niż słowa. Nie czują się bezpiecznie w ciszy – bez dopingu hałaśliwej muzyki, bez gwaru słów mało znaczących. W seminarium i pierwszych latach kapłaństwa powołany podejmuje trud wyzbywania się wielu nawyków w tym względzie. A w zamian nabywa wrażliwości na słowo Boże, które precyzyjnie oczyści mentalność i emocjonalność, usunie stare nawyki, obnaży pust-kę używanych do tej pory fraz i powiedzonek, zaczerpniętych z języka „świata”, z którego Pan go wyprowadził.
 
Takiej miary mistrz słowa jak św. Augustyn smucił się, że jego język nie mógł dorównać sercu, gdy przyszło mu mówić o Panu. Z pewnością doznaje tego smutku wielu dzisiejszych pasterzy. Wielu nosi w sercu obawę – jak św. Paweł – uwiedzenia „od prostoty i czystości wobec Chrystusa”, wskutek uległości komuś, kto głosi „innego Jezusa i inną ewangelię”, przekazując też innego Ducha (por. 2 Kor 11,3-4).
 
Autentyczna formacja duchowa zawiera wśród priorytetów taką modlitwę, w której powołany przechodzi od gadatliwości do smakowania słowa, którym mówi Bóg, i do stosowania tego słowa, gdy sam zwraca się do Boga i do człowieka. Wówczas jego mowa staje się wolna od światowych pretensji wobec Boga, od ubliżania Mu tonem i treścią rzekomej modlitwy. Jasno rozeznaje, w jakim duchu winno wybrzmiewać słowo adresowane do Świętego, z pokorą potrafi wchodzić także w dialog z człowiekiem. Na modlitwie, spotykając się prawdziwie z Panem, uniknie niebezpieczeństwa skażenia cynizmem, nie podda się wypaleniu, oprze się zgorszeniom. Będzie wypróbowanym przez Słowo świadkiem, a nie tylko nauczycielem zawartości Biblii. Taki stan osiąga się jednak dopiero po osobistym przejściu przez test Słowa.
 
 
 
Zobacz także
Ks. Stanisław Haręzga
Życie każdego człowieka obfituje w rozmaite działania. Ich źródłem mogą być same tylko zmysły bez pomocy refleksji i sądu rozumu. Na wyższym poziomie stoją działania oparte na rozumnym spojrzeniu i roztropnym sądzie. Najwyżej zaś należy ocenić te ludzkie czyny, które wypływają ze źródła mądrości Bożej, rodzą się z łaski, z doświadczania obecności i mocy Pana Boga. Najlepiej jest, gdy ludzkie czyny pochodzą z głębi serca, które przenika Duch Boży.  
 
Ks. Stanisław Haręzga
Imię św. Maksymiliana Kolbego wiąże się z Rycerstwem Niepokalanej. Chciałbym zapoznać się z ideą tego stowarzyszenia.
 
Krzysztof Jankowiak

Jota to najmniejsza litera alfabetu greckiego. Za pomocą kreski zaś odróżniano litery alfabetu hebrajskiego. Wszystkie przekłady zostawiają jotę, choć nikt bez sięgnięcia do przypisu nie będzie wiedział, o co chodzi. Łatwiej jest z kreską, bo występuje ona również w alfabecie łacińskim, choć w innym kształcie i innej roli. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS