Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
Z Adwentem jest trochę tak, jak z urodzinami. Kiedy ktoś nam bliski ma urodziny, życzymy mu dużo szczęścia, zdrowia, spełnienia marzeń i w ogóle wszystkiego, co najlepsze. I choć te życzenia składamy mu tylko raz w roku, to wcale nie oznacza, że w inne dni życzymy mu źle albo że nasza relacja z nim jest przez resztę roku jakaś gorsza. Można powiedzieć, że w Adwencie przygotowujemy się do świętowania urodzin Pana Jezusa...
Z Remigiuszem Recławem SJ, dyrektorem Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi, opiekunem wspólnoty Mocni w Duchu, rozmawia Iwona Świerżewska