logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Dariusz Kowalczyk SJ
Czy i jak oczekiwać końca świata
Życie Duchowe
 


Na końcu Apokalipsy, ostatniej księgi Biblii, znajdujemy wezwanie: „Przyjdź (Marana tha), Panie Jezu”. Co znaczą te słowa? Otóż chrześcijanie czasów apostolskich oczekiwali z ufnością na rychłe, powtórne przyjście Chrystusa, czyli na... koniec świata. Wypatrywali – niekiedy z niecierpliwością – wielkiej Paruzji, ostatecznego tryumfu Boga. W Liście świętego Jakuba Apostoła czytamy: „...bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze, bo przyjście Pana jest już bliskie” (Jk 5, 8). Niektórzy jednak dawali się ponieść emocjom, porzucali codzienne obowiązki i trwali w pseudomistycznym odrętwieniu. Dlatego święty Paweł napominał: „Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować własnymi rękami, jak to wam nakazaliśmy” (1 Tes 4, 11). Wydaje się, że sam Apostoł oczekiwał bliskiego nastania Paruzji, a przynajmniej wyrażał chęć doczekania tego dnia: „...Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami!” (1 Tes 4, 16-18). W każdym razie perspektywa powtórnego przyjścia Chrystusa była czymś umacniającym i budzącym radość. Dzisiaj natomiast, po dwóch tysiącach lat, nie tylko nie oczekujemy Paruzji, ale myśl o niej napawa nas przerażeniem... Może zatem warto podjąć refleksję nad chrześcijańską nadzieją i eschatologicznym rysem wspólnoty Kościoła.

Pocieszajmy się Apokalipsą!

Słowo „apokalipsa” kojarzy się zazwyczaj z wielką, globalną katastrofą. Wielu chrześcijanom wydaje się, że Apokalipsa świętego Jana to księga mówiąca o budzących grozę wydarzeniach, o straszliwym końcu świata, tak że każdemu pokoleniu pozostaje jedynie modlić się, aby mogło tego uniknąć. Tymczasem słowo „apokalipsa” pochodzi „z języka greckiego, w którym apokalypsis to tyle co ‘objawienie’, a mówiąc dokładniej – ‘odsłonięcie’: odsłonięcie zakrytej przed oczami ludzkimi tajemnicy. Terminem tym określamy odrębny gatunek literacki, który narodził się w Biblii (a także na jej marginesie) na przełomie III i II wieku przed Chr. [...] Apokalipsa to wezwanie nie do rozpaczy, ale do nadziei” [1].

Adresatami Apokalipsy świętego Jana, pisanej prawdopodobnie w kilku etapach na przełomie I i II wieku, byli chrześcijanie Azji Mniejszej, narażeni od początku na prześladowania ze strony Żydów i pogan. O prześladowaniach tak pisał pod koniec II wieku Tertulian: „Sprawdźcie wasze roczniki, a zobaczycie, że Neron pierwszy użył cesarskiego miecza przeciw naszej sekcie [...] Później te same usiłowania podjął Domicjan, pół-Neron, jeśli chodzi o okrucieństwo. Nasi prześladowcy? Przecież to byli ludzie niesprawiedliwi, bezbożni, nikczemni, których wy sami macie zwyczaj potępiać” [2]. W tej sytuacji wyznawcom Chrystusa potrzeba było słów otuchy i umocnienia. Apokalipsa świętego Jana została napisana właśnie w tym celu. „Nie bójcie się! Nie traćcie nadziei! Prześladowania musiały przyjść, ale Bóg w ostateczności zwycięży, a wy dostąpicie zbawienia” – oto główne przesłanie ostatniej księgi Nowego Testamentu.

Symboliczne opisy końca świata nie budziły w pierwszych chrześcijanach lęku, lecz – wręcz przeciwnie – umacniały wiarę w zwycięstwo Chrystusowego Kościoła nad siłami zła i ciemności. Dzieje świata nie zmierzają bowiem – jak uczy nas Apokalipsa – ku globalnej katastrofie, ale ku pełnej miłości wspólnocie Boga z ludźmi: „I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową [...]. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: ‘Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi i będą oni Jego ludem, a On będzie BOGIEM Z NIMI. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie [...], bo pierwsze rzeczy przeminęły’„ (Ap 21, 1. 3-4). Czyż słowa te nie budzą zaufania do Boga? Dlaczego zatem Apokalipsa świętego Jana wzbudza dziś w nas raczej trwogę niż nadzieję? Dzieje się tak między innymi dlatego, że tak naprawdę nie czytamy Pisma Świętego, lecz zadowalamy się różnymi przepowiedniami, które manipulując tekstem Apokalipsy proponują coraz to nowe, tajemne klucze do jej odczytania, i straszą nas obliczeniami daty totalnej katastrofy.

 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
ks. Józef Pierzchalski
Jaki winien być i jak ma wyglądać kapłan jutra, by mógł sprostać w jakiejś mierze swemu powołaniu. Już dzisiaj mu nie wolno, a jutro w znacznie jeszcze większej mierze nie będzie mu wolno być jedynie funkcjonariuszem instytucji religijnej, która dzięki swej potędze zdobywa dla siebie znaczenie w świecie. Nie będzie mógł legitymować się Kościołem. Będzie musiał o Kościele świadczyć. Nie będzie też mógł z racji swego kapłaństwa rościć sobie prawa do jakichkolwiek przywilejów społecznych. 
 
Paulina Smoroń

Tradycja, która obrazowała niebo i piekło jako pewne miejsca, była i jest najbardziej rozpowszechniona. Ludzie tego potrzebowali od zawsze, co widać choćby w wymianie zdań pomiędzy Jezusem a Saduceuszami, którzy pytali, do którego z siedmiu mężów będzie należała żona po zmartwychwstaniu. Próbowali oni przełożyć ziemskie kategorie na rzeczywistość, która wymyka się ludzkiemu pojmowaniu.

 

O tym, czy jesteśmy w stanie dowiedzieć się z książek, jak wyglądają piekło i niebo, w rozmowie z Pauliną Smoroń mówi Michał Gołębiowski.

 
ks. Mirosław Tykfer

Na Wszystkich Świętych na cmentarzu się nie płacze. To czas modlitwy i wspomnień. Bywają jednak i takie, które wymuszają żal i łzy. I przypominają, że śmierć wcale niczego nie kończy i że zmarłemu też trzeba przebaczyć. Są wspomnienia zmarłych, które budzą złość. Zdarza się, że odwiedzanie cmentarza staje się kolejną okazją do przypomnienia sobie minionych krzywd.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS