logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Dariusz Kowalczyk SJ
Czy i jak oczekiwać końca świata
Życie Duchowe
 


Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni (zob. 1 Tm 2, 3-4). Piekło pozostaje jednak realną możliwością. Wynika z tego, że z jednej strony nie można stwierdzić, iż ktoś na pewno został potępiony, z drugiej zaś nie można być pewnym, iż możliwość wiecznego potępienia nie zrealizuje się w żadnym przypadku. Nie ma jednak żadnego sensownego powodu, aby w jakikolwiek sposób ograniczać nadzieję zbawienia ludzi w Chrystusie. W przeszłości dość łatwo umieszczano w piekle liczne rzesze grzeszników. Co więcej, w potępieńczych jękach dostrzegano wieczny wyraz tryumfu Bożej sprawiedliwości. „Potępieńcy będą – twierdził niejaki Jonathan Edwards – męczeni w obecności gloryfikowanych świętych. W ten sposób święci bardziej poczują, jak wielkie jest ich zbawienie. Widok niedoli przeklętych podwoi żarliwość i wdzięczność świętych w niebie” [6]. Dzisiaj tego rodzaju rozumowanie budzić może jedynie politowanie. Stąd trzeba nam powrócić do nadziei, że Ten, który nadchodzi, okaże się zbawcą wszystkich bez wyjątku. Czyż nie taką właśnie nadzieję wyraża znana modlitwa fatimska: „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”?!

Koniec świata w Eucharystii

Pełnego ufności oczekiwania na przyjście Pana uczy nas Eucharystia, w której – po konsekracji – wspólnie wołamy: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Jest to niewątpliwie echo ostatnich słów Apokalipsy, owego „Przyjdź, Panie Jezu” (Marana tha). W wielu innych momentach Mszy świętej odwołujemy się do apokaliptycznej nadziei powtórnego Przyjścia Pana. I tak na przykład w III Modlitwie Eucharystycznej kapłan wypowiada następujące słowa: „Wspominając, Boże, zbawczą mękę Twojego Syna, jak również cudowne Jego zmartwychwstanie i wniebowstąpienie, oraz czekając na powtórne Jego przyjście, składamy Ci wśród dziękczynnych modłów tę żywą i świętą Ofiarę”. Natomiast po modlitwie „Ojcze nasz” kapłan modli się m.in.: „Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, abyśmy zawsze wolni od grzechu i bezpieczni od wszelkiego zamętu, pełni nadziei oczekiwali przyjścia naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa”. A zatem ten, kto w sposób autentyczny uczestniczy we Mszy świętej, oczekuje końca świata. Stąd w Kościele pierwszych wieków istniała tradycja, zgodnie z którą podczas najważniejszej dla chrześcijanina liturgii w ciągu roku, a mianowicie Wigilii Paschalnej, nie rozsyłano wiernych przed północą, gdyż należało w tym szczególnym czasie wspólnie oczekiwać Paruzji Pana. Widząc u chrześcijan strach przed końcem świata, święty Augustyn wołał: „Jaka jest nasza miłość do Chrystusa, jeśli boimy się Jego przyjścia? I nie wstydzimy się, bracia? Kochamy Go i boimy się, że przyjdzie? Czy kochamy Go naprawdę? Czy też przypadkiem nie kochamy naszych grzechów bardziej niż Chrystusa?” (Enarratio in Psalmos 95, 96. 14).

Stół uczty eucharystycznej jest zapowiedzią stołu uczty niebiańskiej, który sam Bóg przygotuje dla nas na końcu czasów: „Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. [...] Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł” (Iz 25, 6. 8). Podczas Mszy świętej eucharystyczny pokarm spożywamy w swego rodzaju pośpiechu, „na stojąco”, co wskazuje na oczekiwanie czegoś więcej... Obecność Boga w Eucharystii jest ukryta, przede wszystkim pod postaciami chleba i wina, i jako taka chce obudzić pragnienie widzenia Go twarzą w twarz. To właśnie doświadczenie wyraża pieśń Adoro Te devote: „Proszę, mój Jezu, miłosierdzia Twego, / Którego teraz widzę ukrytego, / Niech Cię, czego ja tu jedynie żądam, / W chwale niebieskiej jawnie już oglądam”. Mówi o tym również katechizm, kiedy stwierdza: „Pielgrzymujący Lud Boży, nieustannie celebrując Eucharystię, głosząc Misterium Paschalne Jezusa, ‘aż przyjdzie’ (1 Kor 11, 26), zmierza ‘wąską drogą krzyża’ do niebieskiej uczty, gdzie wszyscy wybrani zasiądą przy stole Królestwa” (KKK 1344).

Czy uczestnicząc we Mszy świętej jesteśmy świadomi eucharystycznego nakierowania na koniec czasów, czy rzeczywiście z tęsknotą wyczekujemy Boga, który nadchodzi, czy też – jak zauważa święty Augustyn – boimy się Tego, którego ponoć kochamy? Chrześcijanin rozumiejący swoje uczestnictwo w Eucharystii unika dwóch skrajności: z jednej strony nie poddaje się atmosferze niezdrowej egzaltacji wokół zapowiedzi końca świata, z drugiej zaś nie zbywa tej prawdy ironicznym wzruszeniem ramion. Chrześcijanin jest po prostu spokojny i gotowy na przyjęcie daru niewypowiedzianej przyszłości, przy czym nie oznacza to niechęci do świata doczesnego lub pragnienia szybkiej śmierci. Wręcz przeciwnie – ustawienie własnego życia w perspektywie spotkania z Panem pozwala na głębsze przeżycie piękna i dobra wokół nas i w nas. Skoro Ten, który nadchodzi, nie jest niszczycielem, lecz Zbawicielem, to znaczy, że na swój sposób ocali On to wszystko, co w naszym życiu jest rzeczywiście cenne. Dobre spotkania, czułe muśnięcie dłoni, wszelkie przejawy miłości, radosne bycie z przyjaciółmi, również to przy dobrym piwie – to wszystko nie zginie w otchłani nicości, ale będzie przez nas odnalezione w Bogu. Nie poddawajmy się zatem katastroficznym nastrojom, lecz bądźmy ludźmi Eucharystii, w której możemy doświadczyć tego, o czym pisał autor Psalmu 122: „Uradowałem się, gdy mi powiedziano: ‘Pójdziemy do domu Pańskiego!’ / Już stoją nasze nogi / w twych bramach...”.


Dariusz Kowalczyk SJ

___________________

Przypisy:

[1] A. Świderkówna, „Przyjdę niebawem”. Wezwanie do nadziei, w: „Znak” nr 12/1999, s. 33-34.
[2] Apologetyk, V, 1-6, Poznań 1947, s. 24-25.
[3] T. Węcławski, Abba wobec Boga Ojca, Kraków 1999, s. 253.
[4] Cyt. za Maximilian Rudwin, Diabeł w legendzie i literaturze, Kraków 1999, s. 69.
[5] Zob. tamże, s. 315-316.
[6] Cyt. za tamże, s. 69.
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
ks. dr Johannes Gamperl
Po przeistoczeniu Pan Jezus jest obecny pod postaciami chleba i wina. I chociaż pozostaje to zakryte dla naszych oczu, jest objawione naszym sercom. W Jego imieniu kierujemy naszą modlitwę do Boga Ojca. Pierwszą i największą sprawą jest modlitwa za Kościół: „Pamiętaj, Boże, o Twoim Kościele na całej ziemi..." 
 
Monika M. Zając

Każdy z nas doświadczył choroby – jedni tej łagodnej, przebytej w domu, inni –w warunkach szpitalnych, jeszcze inni zmagają się z nią od lat. Są także tacy, których dotyka choroba kogoś bliskiego. W tym doświadczeniu Bóg, który nie powołał nas do samotności, nie pozostawia nikogo samego. Ma przecież swoich wielkich i małych wysłanników…

 
o. Piotr Włodyga OSB
Klimatem rozwoju chrześcijańskiego jest - co oczywiste - miłość. Miłość chrześcijańska ma dwa bieguny. Przeżywanie przykazania miłości przypomina zegar, którego wahadło przemierza drogę między obu biegunami. Miłość człowieka (i sam człowiek) rozwija się do-piero wtedy, kiedy wahadło zegara się porusza. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS