logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Bartłomiej Dobroczyński
Doświadczenie graniczne
List
 


Zatem sytuacja graniczna to taka, po której na pytanie: „Kim jestem?", mogę sobie odpowiedzieć coś innego niż przed nią.

Tak. Jeśli dowiemy się o sobie czegoś dobrego, to zwykle bardziej to cenimy, niż gdybyśmy dowiedzieli się czegoś złego, ale i jedno, i drugie może być się dla nas źródłem korzyści. Weźmy przykład św. Piotra, który przyparty do muru, wyrzeka się znajomości z Jezusem. Zachowanie Piotra okazało się zupełnie sprzeczne z obrazem siebie, który miał jeszcze kilka godzin wcześniej (por. Łk 22,31-34.54-62). Ewangelista przekonuje, że dzięki tej porażce Piotr zyskał samowiedzę, która była dla niego korzystniejsza, niż zwycięskie przejście tej próby. Doświadczenie własnej słabości pomogło mu potem dokonać tego wszystkiego, o czym czytamy w dalszej części Pisma Świętego.
Historia Piotra pokazuje, że w sytuacji granicznej od decyzji, którą podejmiemy, ważniejsza jest wiedza o sobie, którą w ten sposób uzyskamy, i wnioski, jakie wyciągniemy. Można dokonać dobrego wyboru i uznać, że jest się niepokonanym, dobrym, cudownym, co później przyniesie fatalne skutki. Można też źle wybrać, ale zamiast się z tego powodu załamać, próbować wykorzystać uzyskaną w ten sposób wiedzę. Myślę, że nieprzypadkowo wszystkie tradycje cenią sobie najbardziej takie historie, w których bohater najpierw ponosi klęskę, a potem się odradza. Najlepiej bowiem skonfrontować się ze swoimi słabościami jak najszybciej, bo zyskuje się wtedy wiedzę, która uczy pokory. Taka pokora nie polega na umniejszaniu się, ale powstrzymaniu się od radykalnych sądów, surowych ocen sytuacji. Idealna pokora wyraża się w zasadzie: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni (Mt7,1).

Od czego zależy to, czy ktoś tę wiedzę spożytkuje właściwie?

Myślę, że nie można wskazać żadnych reguł. Często sami zainteresowani nie potrafią sensownie wyjaśnić, dlaczego jakieś wydarzenie pchnęło ich życie naprzód. Trzeba by się zastanowić nad tym, dlaczego ktoś podejmuje wysiłek przepracowania takiej sytuacji i skąd bierze na to siłę. Z pewnością nie zależy to od samej sytuacji, ale od człowieka, od jego formacji. Najważniejszy jest chyba jednak pewien czynnik niedefiniowalny. Kościół mówi o Duchu Świętym. Chodzi o to, że pojawia się w pewnym momencie „element" - geniusz, iskra Boża, natchnienie - który decyduje o tym, że ktoś przewartościowuje swoje życie.

A można być odpornym na wiedzę uzyskaną w sytuacji granicznej?

Tak. Jaspers mówi, że wiedzę tę można uznać, ale też można całkowicie odrzucić i do końca życia trwać w świetnym nastroju i w zakłamaniu.

Czy można się nauczyć, jak przeżywać sytuacje graniczne?

Wydaje się, że mitologie całej ludzkości, baśnie, podania, przypowieści są właściwie jednym wielkim opisem sytuacji granicznych, a religie wręcz się w nich specjalizują. Religia jest swoistą szkołą sytuacji granicznych, ponieważ wyrasta z refleksji nad ostateczną sytuacją graniczną, jaką jest śmierć. Uczy jak umierać w kontekście życia i jak żyć w kontekście śmierci. Ewangelie są pełne opisów sytuacji granicznych. Najpierw Anioł Gabriel stanął przed Maryją i powiedział Jej: „Poczniesz dziecko, chociaż nie jesteś mężatką". Potem Józef miał to przyjąć. A na następnych stronicach spotykamy kolejne postacie: bogatego młodzieńca, Martę i Marię... Wszystkie tradycje religijne pokazują, które sytuacje graniczne są najważniejsze w życiu człowieka, i dają konkretne narzędzia do poradzenia sobie z nimi: módl się, medytuj, pość, pielgrzymuj… Pomagają też nie czuć się tak strasznie samotnym w obliczu tego, czego doświadczamy. Chrześcijanie mówią wprost: jest z tobą Chrystus, który wraz z tobą cierpi.
Równocześnie religia w pewnym sensie stwarza sytuacje graniczne. Gdy człowiek się rodzi, chrześcijaństwo przez chrzest od razu przedefi-niowuje jego życie, zmienia zupełnie jego status - z istoty „śmiertelnej" staje się „nieśmiertelną". Człowiek staje się też członkiem określonej wspólnoty ludzi i wartości.

Sytuacje graniczne zbliżają nas do innych ludzi?

Wręcz przeciwnie - czynią nas bardziej samotnymi. I to z dwóch powodów. Pierwszy jest prozaiczny: ludzie po prostu unikają przebywania z tymi, którzy mają kłopoty. Drugi jest głębszy: człowiek w sytuacji granicznej przypomina kogoś, kto przeżył doświadczenie mistyczne - nie jest w stanie wyjaśnić innym ludziom, co przeżył, pozostaje niezrozumiany.

Dzięki doświadczeniom granicznym poszczególnych osób całe społeczeństwo wiele jednak zyskuje. Człowiek jest istotą historyczną i na podstawie tego, co robił dwa tysiące czy sto lat temu, uczy się bycia człowiekiem i zdobytą wiedzę wprowadza w obieg społeczny. Doświadczenie chrześcijaństwa na przykład zaowocowało na Zachodzie, nieznanym w Indiach, ruchem charytatywnym. Widok chorych i głodnych na ulicach, poddawany na przestrzeni wieków chrześcijańskiej refleksji o miłości bliźniego, spowodował, że zaczęto zakładać darmowe hospicja i stołówki. W Indiach, które mają przecież wspaniałe tradycje religijne, ale inne od chrześcijaństwa - takiej refleksji, a w konsekwencji ruchów charytatywnych - nie ma. Ludzie zrobili z sytuacji granicznych system edukacyjno-religijny, zgodnie z którym uczą swoje dzieci, jak postrzegać i rozumieć świat. To jednak, czy taka nauka przyniesie komuś pożytek w konkretnej sytuacji, to już inna sprawa.

   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Maciej Zinkiewicz OFMCap
Kościół to łódź, która płynie po oceanie życia. Gdzie jest w niej miejsce dla duszpasterza? Czy ma on być kapitanem tej łodzi? Wiele osób myśli w ten sposób. Jeżeli tak działa duszpasterstwo, to problem się zaczyna, kiedy duszpasterza zaczyna brakować: młodzi przestają wiedzieć, dokąd iść. Papież Franciszek mówi, że duszpasterz nie może być kapitanem statku! Ma być latarnią.
 
Z Adamem Gęstwą OFMCap, dyrektorem Szkoły dla Spowiedników i długoletnim duszpasterzem młodzieży, rozmawia Maciej Zinkiewicz OFMCap
 
 
Maciej Zinkiewicz OFMCap
Cierpienia ciała dotykają każdego. Ale nie ma nic gorszego niż cierpienie duszy i śmierć duszy. Jak ona umiera, to już nie ma człowieka. „Luna” mówi o najgorszym rodzaju cierpienia, o umieraniu duszy ludzkiej. Ta płyta nie jest łatwa. Powinien być na niej napis, że lepiej, aby nie słuchała jej młodzież...
 
s. Urszula Kwaśniewska SP
Dobrze jest nam, gdy czujemy się szczęśliwi, jesteśmy radośni, gdy wszystko nam wychodzi, cały świat widzimy wówczas przez różowe okulary. Gdyby jednak taki stan trwał nieustannie, gdyby nie było żadnych trudności do pokonania - nie rozwinęlibyśmy się. Złoto hartuje się w ogniu, a ludziom Pan daje "błogosławione" kryzysy, aby ich zahartować i umocnić w wierze. Dobrze się o tym pisze, ale trudniej to przeżywać...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS