Najbardziej deformujące jest głoszenie ideałów i brak jakiejkolwiek próby życia według nich – zwłaszcza w stosunku do osób, które są formowane. Zajmowanie się formacją dorosłych było moim zawodowym marzeniem. Brzmi to nieco górnolotnie, ale taka jest prawda. Pamiętam pytanie, które usłyszałam na piątym roku studiów teologicznych, o pracę marzeń. Bez wahania odpowiedziałam wówczas, że byłaby to praca przy formacji dorosłych.
W czasie, gdy powódź dotknęła połowę Polski, ludzie dobrej woli dzielili się z poszkodowanymi swoimi dobrami materialnymi. Wykazali niezmierną solidarność i podnosili na duchu rodaków, którzy stracili wszystko. To był rok 1997, a zespół Hej śpiewał niezapomniany utwór: „Nic, naprawdę nic nie pomoże, jeśli ty nie pomożesz dziś miłości”. Wydaje mi się, że to wspomnienie oddaje coś ważnego z istoty sercańskiego powołania. Jest ono propozycją stylu życia opartego na Ewangelii, na który zdecydowało się wielu księży i braci zakonnych oraz niemała liczba rodzin.