logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Peter Kreeft
Ekumenizm bez kompromisu
Pastores
 


Jeśli mamy być świadkami dla świata, to problemem jest nie tylko świat; problem tkwi także w nas. I nie chodzi jedynie o to, że jesteśmy źli i głupi, bo tak było zawsze. Problem w tym, że jesteśmy również podzieleni, rozczłonkowani. Możemy ten fakt ignorować, możemy być nieuczciwi i iść na kompromis co do swoich przekonań, ale nic dobrego, oczywiście, z tego nie wyniknie.
 
Czy jest jakaś nadzieja na odzyskanie jedności? Jestem coraz bardziej przekonany, że nadzieja jest o wiele silniejsza, niż się to wydaje większości z nas. Najgłębszy fundament mojej nadziei stanowi fakt, że najzagorzalszym na świecie zwolennikiem ekumenizmu jest Jezus Chrystus.
 
Oto powszechnie przytaczane powody nadziei na ekumeniczne zjednoczenie; jak do tej pory, żaden z nich nie zadziałał: a) rozsądne kompromisy; b) zrozumienie i edukacja: nadzieja na odkrycie, że w rzeczywistości nie ma między nami niezgody, że tak naprawdę mówimy to samo innymi słowami i po prostu źle się rozumiemy; c) przeżycie mistyczne: jeśli będziemy je mieli, zrozumiemy, że poprzedni punkt jest prawdziwy; d) tolerancja: jakby dwustronny pakt o nieagresji. Dlaczego nie możemy po prostu żyć ze sobą w zgodzie?; e) subiektywizm: zredukowanie Prawdy do „mojej prawdy", „twojej prawdy" albo „naszej prawdy"; f) sceptycyzm: przecież prawdy i tak nikt nie zna; g) racjonalna dyskusja: może potrafimy przekonać się nawzajem jak w naukowym laboratorium; h) mglisty optymizm: jak Micawber u Dickensa [1]: „Coś się nadarzy!"; i) tymczasowe, taktyczne i pragmatyczne przymierze w walce ze wspólnym wrogiem: ekumeniczny dżihad – dobry, ale niewystarczający. Żadna z tych strategii nie jest „złotym kluczem" do jedności.
 
Złoty klucz
 
Ale złoty klucz istnieje! Jest nim Jezus Chrystus. My nie potrafimy tego osiągnąć – On tak. Musimy bardzo jasno zdać sobie sprawę z tych dwóch prawd. Główny powód, dla którego jeszcze nie odzyskaliśmy jedności, jest taki, że nie do końca w obie te prawdy wierzymy.
 
Chrystus jest najpotężniejszym źródłem zjednoczenia na świecie, ponieważ nie pochodzi ze świata, tylko z nieba.
 
Chrystus jest najpotężniejszym źródłem zjednoczenia na świecie, ponieważ nie pochodzi ze świata, tylko z nieba. Wcześniej czy później, w ten czy inny sposób ostatecznie przeprowadzi z nami swój plan. Nie wiemy, czy dokona się to wcześniej, czy później, i nie wiemy, czy będzie to w ten, czy w inny sposób. Ale wiemy, że się dokona, bo taka jest Jego wola. Nie wiemy kiedy i nie wiemy jak, ale wiemy Kto.
 
Najgłębszy rozłam istnieje oczywiście między katolikami i protestantami. Tylko jak katolicy i protestanci mają odzyskać jedność? Otóż nie może się to dokonać poprzez ustępstwa albo osłabienie, albo zawarcie kompromisu co do choćby jednej joty prawdy objawionej przez Boga!
 
Wszystkie poważne różnice między protestantami i katolikami dotyczą tego, jaki obszar obejmuje kategoria prawdy objawionej przez Boga. Na przykład dogmaty Kościoła o Maryi, świętych, siedmiu sakramentach, przeistoczeniu i czyśćcu – katolicy przyjmują je, bo wierzą, że są one prawdziwe i objawione przez Boga. Protestanci mówią, że katolicy wierzą w zbyt wiele. Katolicy mówią, że protestanci wierzą w zbyt mało. Protestanci uważają, że Kościół dodał różne rzeczy do oryginalnego, czystego i prostego objawienia Nowego Testamentu. Protestantyzm zatem to katolicyzm bez dodatków: katolicka Arka oczyszczona z tego, co protestanci uważają za niebiblijne narośla.
 
Protestanci mówią, że katolicy wierzą w zbyt wiele. Katolicy mówią, że protestanci wierzą w zbyt mało.
 
Sama nazwa „protestancki" zakłada protest, odrzucenie części katolickiej całości, ponieważ część ta uważana jest za niebiblijną i antybiblijną narośl dodaną to tego, co otrzymaliśmy od Chrystusa. Natomiast słowo „katolicki" oznacza uniwersalny, czyli cały. Cały ten kram. A zatem mamy problem na pozór niemożliwy do rozwiązania, bo wierny katolik nie może nawet śnić o jedności z protestantami na gruncie innym niż katolicki. Bo być katolikiem to wierzyć, że grunt ten to ziemia święta, objawiona przez Boga. To protestanci powinni zdjąć sandały z nóg. Katolicy nie mogą na drodze negocjacji pozbyć się części depozytu wiary, bo nie należy on do nich, tylko do Chrystusa! Wyznaczeni przez Boga listonosze nie mają prawa modyfikować Boskiej korespondencji.
 
Wspólny grunt
 
Tak więc odzyskanie jedności musi dokonać się na gruncie katolickim. To znaczy na gruncie uniwersalnym, całkowitym. Taki jest podstawowy, charakterystyczny dla katolików punkt widzenia; dla każdego wiernego katolika ma on zasadnicze znaczenie i nie podlega negocjacjom.
 
Ale równocześnie powrót do jedności musi dokonać się na gruncie protestanckim. A on tak samo nie podlega negocjacjom. Chodzi mi o podstawowy, charakterystyczny dla protestantów punkt widzenia, na pozór całkiem przeciwny punktowi widzenia katolików, a mianowicie o proste uznanie absolutnej wystarczalności samego Chrystusa. Tylko Jezus. Jezus i nic więcej. Jezus czysty, niezmieszany. Jeśli możliwe jest pojednanie, to taki jest jego jedyny fundament. Jedynym fundamentem Kościoła jest jego Pan, Jezus Chrystus.
 
Oczywiście, to nie musi i nie powinno oznaczać „żadnych dogmatów poza Chrystusem" albo „tylko Jezus, a więc żadnego Kościoła", albo „tylko Jezus, a więc żadnych sakramentów", bo większość protestantów uznaje pewne dogmaty, ma jakąś wspólnotę eklezjalną i pewne sakramenty.
 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
ks. Andrzej Zwoliński
Pouczając naród wybrany, na temat potępionych kultów, Biblia uczy: "Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni". Przewidziano także surowe kary dla łamiących ów zakaz: "Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, będą ukarani śmiercią. Kamieniami zabijecie ich. Sami ściągnęli śmierć na siebie"...
 
Joanna Jonderko-Bęczkowska
ilfrid Stinissen OCD porównuje życie takiego człowieka do kogoś, kto zamierza pływać na otwartej wodzie. Przyjemność z takiego pływania w dużej mierze zależy od pogody. Natomiast nurek wcale nie musi się przejmować tym, że pada deszcz albo wieje wiatr. Na głębinie wszędzie jest tak samo spokojnie.
 
ks. Jan Glapiak
Aby zrozumieć tę naukę i praktykę Kościoła, trzeba uświadomić sobie, że grzech ma podwójny skutek. Grzech ciężki pozbawia nas komunii z Bogiem, a przez to zamyka nam dostęp do życia wiecznego, którego pozbawienie nazywa się „karą wieczną” za grzech...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS