logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Mieczysław Rusiecki
Etos nauczycielski
Wychowawca
 


Nauczyciel wobec siebie
 
Nauczyciel, wychowawca, w potocznym odczuciu powinien prezentować sobą wysoki etos zawodowy, zachowywany przez stan nauczycielski. Nie wystarczy, że poprawnie czy ledwie dostatecznie przestrzega on podstawowych reguł etycznych. Przeciętne zachowywanie się nauczyciela z reguły jest odbierane przez wszystkich jako rażące zaniedbanie. W opinii dzieci i młodzieży - ale nie tylko - nauczyciel postrzegany jest jako mistrz, przewodnik, doskonały znawca przedmiotu, wykładanego przezeń. Szybko też daje się poznać jako człowiek o szerokich horyzontach, posiadający wiedzę ogólną, zwłaszcza przydatną życiowo. Biada mu, gdyby zdradził się ograniczonością w tym względzie.
 
Aby sprostać tej wizji, powinien zatem poszerzać swoje zainteresowania, na bieżąco śledzić to, co nowego dzieje się w dziedzinie wychowania, a także w jego specjalności. Systematyczne dokształcanie, stały kontakt z fachową literaturą czy z ośrodkiem naukowym to podstawowy warunek, aby nie pozostać w tyle w aspekcie wiedzy, jaka jest mu potrzebna do funkcjonowania w zawodzie nauczycielskim.
 
Na równi z procesem samokształcenia nauczyciela obowiązuje żelazny program samowychowania. Klasa szkolna jest dla niego swoistym zwierciadłem, w którym odbijają się jego słabości i braki. Powinien być szczęśliwy, że sam je spostrzega w momencie, gdy jawią się one jako zapowiedź czegoś gorszego. Może to być niepewność, jak powinien zareagować w danej chwili, budząca się w nim niechęć do któregoś z uczniów, a może nawet dające się ukryć zniecierpliwienie czy wewnętrzna irytacja. Jest to naglący znak, że należy krytycznie przyjrzeć się swoim słabościom i wydać im zdecydowaną walkę, zacząć poważną pracę nad swoim doskonaleniem.
 
Schemat tzw. pracy nad sobą jest bardzo prosty. Dostrzegane braki powinny być natychmiast porównywane ze wzorcem doskonałego nauczyciela. Służy temu proste pytanie: Jaki jestem, a jaki być powinienem? Chodzi o to, aby wielka odległość między tym, co aktualnie sobą prezentuję a tym, co idealne, co powinienem osiągnąć, nie przerażała mnie, a w konsekwencji nie obciążała mojego sumienia i nie rodziła kompleksów. Robię pierwszy mały krok. Odpowiadam na konkretne pytanie: Co w danej sytuacji mogę uczynić? W czym choć trochę mogę zmienić się na lepsze? Stopniowo podnoszę poprzeczkę wymagań. Wytrwale ćwiczę. Postanawiam czuwać nad sobą, podejmuję konkretne zobowiązanie, wnikliwie rozliczam się z tego, co udało mi się osiągnąć, a także z tego, co mi się nie udało. Znowu się zobowiązuję do czegoś bardzo konkretnego, ale nieco większego od tego, co osiągnąłem poprzednio. Powoli - jak na wysoki szczyt - wspinam się wzwyż. Gdy nastąpi tzw. krach, spokojnie zaczynam od początku. Nie oznacza to bowiem, że zawsze spadam na samo dno i za każdym razem startuję od zera. Wysiłek włożony w samodoskonalenie powoduje, że mój "upadek" nie deprymuje mnie i nie zniechęca do końca. Funkcjonuje we mnie powiększona przez każde zwycięstwo energia wyrastająca z nadziei, która nie pozwala mi czuć się przegranym. Ten zapas energii we mnie wciąż rośnie. Z czasem zamienia się ona w entuzjazm, rodzi zapał, pogłębia smak zwycięstwa nad sobą samym. Pobudza do nowego wysiłku. Postanawiam więc bardziej zdecydowanie, ćwiczę bardziej wytrwale, a popełniane w trakcie takiej wspinaczki błędy mówią mi jedynie o tym, jak ich uniknąć. Nawet kiedy przegrywam bitwę, wiem, że wygram wojnę - nigdy więc nie kapituluję.
 
Jak łatwo zauważyć, dobry program wzrostu rozpoczyna się od osiągania minimum i realizuje się przez tzw. "małe kroki". Jest więc możliwy dla każdego.
Obok konkretnego programu niezwykle ważna jest motywacja: Dlaczego mam od siebie wymagać czegoś więcej? Jaki to ma najgłębszy sens? W przypadku etosu nauczyciela wierzącego w grę wchodzą nie tylko motywy najbliższe: jestem "obserwowany" przez dwadzieścia - trzydzieści par oczu a w wypadku potknięcia jestem na ustach wszystkich. Moi słuchacze tworzą mi wtedy odpowiednią opinię, która odnosi się także do mojej rodziny, do danej szkoły czy szerszego środowiska.
 
Etos nauczyciela wierzącego, wyrastając z Ewangelii, odnosi naszą postawę do eschatologii. Sam Chrystus zapyta mnie na końcu życia, co zrobiłem z otrzymanymi talentami? Czy przyznawałem się do Niego przed ludźmi? Jak Go zwiastowałem światu? W jakim stopniu własne życie uczyniłem świadectwem dawanym wyznawanej wierze? Odpowiedź na te pytania zadecyduje o wieczności. Wyższej motywacji już nie ma.
 
 
Zobacz także
Fr. Justin
Mówi się coraz częściej o dzieciach zapłodnionych w probówkach (test-tube babies) oraz o ojcach i matkach zastępczych (proxy fathers and mathers). Wszyscy wierni pragną otrzymać moralną ocenę takiego postępowania. Bezpłodne małżeństwa pytają o to ze względu na naturalną tęsknotę za dzieckiem.
 
Fr. Justin
Biblia głosi bardzo pozytywny obraz małżeństwa. W Księdze Rodzaju „człowiek” stworzony jest jako mężczyzna i kobieta, którzy są powołani do płodności. Mąż opuszcza swoich rodziców i łączy się ze swoją żoną w jedno ciało (Rdz 2, 24). W tej wizji stanu człowieka, jakim go Bóg stworzył, możliwość rozdzielenia „jednego ciała” nie jest w ogóle uwzględniona.
 
Jacek Prusak SJ
Postulat ósmego sakramentu – życia w samotności – żartobliwie i nieśmiało wysuwany, choć teologicznie niepoprawny, może być głosem sporej części ludu Bożego, próbującego akceptować własną samotność jako wolę Bożą. Czy zatem istnieje powołanie do bycia singlem? Czy można przeżywać samotność jako łaskę?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS