logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Cezary Sękalski
Gdy dochodzisz do granic
Głos Ojca Pio
 


A jak ten proces przeżywają kobiety? Dawniej wystarczało, żeby odnajdywały swoje miejsce w rodzinie, a dziś muszą wykazać się również na polu zawodowym.
 
Dawniej mówiono, że kobiety nie przechodzą kryzysu półmetka, bo opiekując się dziećmi, miały zagwarantowane dwadzieścia lat satysfakcji macierzyńskiej od ostatniego dziecka do jego usamodzielnienia się. Nie było kryzysu półmetka, bo brakowało czegoś w rodzaju „szczytu kariery”. Natomiast pojawiał się ostry kryzys, kiedy dzieci odchodziły z rodzinnego gniazda. Wtedy u kobiety pojawiało się pytanie: komu i do czego jestem potrzebna? To poczucie utraty stawało się niejednokrotnie przyczyną kryzysu.
 
Kryzys półmetka to pewne przewartościowanie. Kobieta bardzo często patrzy na siebie pod kątem swojej atrakcyjności i dochodzi do punktu zwrotnego, kiedy zdaje sobie sprawę z przemijania. Wtedy szuka potwierdzenia swojej wartości na innym polu i albo idzie w stronę twórczości, albo rozwija karierę zawodową, albo chroni się w religijność. Notabene, religijność bywa też często pocieszeniem po rozczarowaniu małżeństwem. Zwłaszcza jeśli kobieta była w nim traktowana przedmiotowo. Wtedy dzięki religii odzyskuje inny wymiar swojej wartości, nie tylko czysto biologiczny czy estetyczny.
 
Mężczyzna wykorzystuje całą swoją energię do odkrycia powołania zawodowego, nauczenia się skuteczności w działaniu, by się w ten sposób sprawdzić. A jak swoją pozycję zawodową określa kobieta?
 
W ten sam sposób. Stąd biorą się przeciążenia współczesnej kobiety. Za tym idzie fakt przejmowania przez kobiety wszystkich męskich przywar.
 
Mężczyzna w połowie życia wie, że już nic więcej nie może osiągnąć...
 
…on jeszcze długo ma złudzenia (śmiech).
 
Tak, ale jak już się ich pozbędzie, jego kryzys złagodzi choćby świadomość, że dziecko może osiągnąć więcej, a on może mu w tym towarzyszyć. To znowu niejako przedłuża okres zdobywania.
 
W tym sensie tak. Kiedy dostrzegamy człowieka wewnątrz jego granic, możemy różnie do tego podejść. Możemy wywierać nacisk, żeby starał się je przekroczyć, a jeśli tego nie robi, odrzucić go poprzez lekceważenie lub pogardę. Ale jest też druga możliwość, chyba trudniejsza, a mianowicie akceptacja jego granic i współczucie.
 
Dotyczy to także zła w człowieku, jego grzechu czy jego błędów życiowych. Pewne sprawy można przepracować dopiero, kiedy najpierw się je zaakceptuje i uzna, że stanowią one czyjeś ograniczenie. Wszelkie pojednanie i przebaczenie wymaga właśnie wejścia na ścieżkę akceptacji cudzych granic i współczucia. W przeciwnym wypadku zawsze istnieje niebezpieczeństwo odrzucenia konkretnego człowieka albo popychania go do walki z granicami dla niego nieprzekraczalnymi.
 
Jest to najczęstszy błąd wychowawczy. Wychowawcy domagają się od swoich podopiecznych przekraczania granic, popychają ich ku temu, stosują naciski i odmawiają akceptacji ze względu na ich ograniczenia. Wszystko bierze się stąd, że nie dostrzegają nieprzekraczalności pewnych ludzkich granic. Taka postawa to ogromna niesprawiedliwość! I chyba Pan Bóg tego nie toleruje, bo On przyjmuje nas w naszych granicach.

Cezary Sękalski
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
ks. Jarosław Czyżewski

To dzieci najbardziej cierpią z powodu konfliktu palestyńsko-izraelskiego. To właśnie z powodu braku podstawowych środków do życia, a także tragedii rodzinnych dzieci trafiają do nas. Naszym zadaniem jest pomoc rodzinie podchować i podkształcić dzieci, a jednocześnie pomoc rodzicom w znalezieniu pracy. Staramy się o jak najlepszą edukację naszych wychowanków, dlatego posyłamy je do najlepszych szkół katolicki, prowadzonych przez zakony. 

 

Z elżbietanką s. Szczepaną Hrehorowicz, przełożoną Domu Pokoju, sierocińca dla palestyńskich dzieci w Betlejem, rozmawia ks. Jarosław Czyżewski

 
Ks. Mariusz Pohl
Chyba mało kto cieszy się na fakt zmartwychwstania i na wszystko, co się z nim wiąże. Może nawet ta perspektywa jest dla nas jakoś wstydliwa i kłopotliwa. Kto wie, czy potrafilibyśmy — jak św. Paweł na Areopagu, czy wcześniej Hiob — z taką siłą przekonania poruszyć temat zmartwychwstania i dać świadectwo swojej nadziei, czy też wolelibyśmy raczej zamilknąć. A motywów do przemilczania tego tematu chyba nie brakuje... 
 
Monika Deja

Chyba każdy słyszał powiedzenie: „Lepsze znane piekło niż nieznane niebo”. Zawiera ono prawdę o tym, że człowiek nie lubi żadnych większych modyfikacji w swoim życiu, mimo że – jak mawiał grecki filozof Heraklit z Efezu – jedyną stałą rzeczą jest… zmiana. Czasami po prostu o zmianie w naszym życiu po cichu marzymy – myślimy o tym, że chcielibyśmy schudnąć, rzucić palenie, przeprowadzić się, nauczyć się języka obcego… I bardzo często na planach oraz marzeniach się kończy. Doskonałym tego przykładem są tzw. noworoczne postanowienia, które porzucamy niekiedy już po kilku dniach czy tygodniach.  Dlaczego tak się dzieje?

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS