logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Ireneusz Mroczkowski
Jak mówić w Kościele o karierze?
Kwartalnik Homo Dei
 


Prawdziwy sukces

Sukces wychowania zależy od znalezienia sposobu na owo nie musimy. Stworzenie właściwej atmosfery wychowawczej w domu, w szkole, w Kościele i w organizacjach społecznych powinno być pierwszym zadaniem ludzi mówiących o karierze. Jan Paweł II często mówił do ludzi robiących wielkie kariery o ludzkim duchu, o głębokości i pokoju serca, o błogosławieństwach i radach ewangelicznych. Był przez nich bardzo uważnie słuchany. Mówił o życiu duchowym, modlitwie, sakramencie pokuty, nawróceniu. Czyż nie są to chrześcijańskie środki zapewniające prawdziwą karierę?

W Kościele znamy przykłady wielu świętych, ludzi owej prawdziwej kariery, którzy pociągają swoim przykładem. Także współcześnie żyje wielu sławnych ludzi kultury, sportu, nauki i biznesu, którzy swoje kariery opierają na życiu głęboko religijnym. Dobrze, że coraz częściej mówią o tym publicznie. Kościół w Polsce powinien stworzyć dla nich religijną przestrzeń spotkania oraz wykorzystywać ich talenty w odnowieniu duszpasterstw zawodowych i stanowych, przeżywających po 1989 r. głęboki kryzys. Nasze duszpasterstwa powinny się otworzyć na te środowiska, w których odzywa się tęsknota za dezercją ze społeczeństwa konsumpcji. Wiele współczesnych ruchów ekologicznych i antyglobalistycznych jest tego przykładem. Katolicy powinni częściej, choć nie bezkrytycznie, z nimi współpracować.

Kariera jako owoc realizacji powołania życiowego

Ważne jest przy tym pozytywne nastawienie do życia. Kariera pojęta jako pełny rozwój osobowości, osiągany pracą nad sobą, dzieli się swymi osiągnięciami z rodziną, społeczeństwem i narodem. Jest owocem realizacji powołania życiowego. Wiązać ją trzeba z pracą, nauką i pogłębianiem kompetencji zawodowych. Dzięki niej rozwija się teologia rzeczywistości ziemskich, o czym mówił zarówno założyciel Opus Dei, jak i wielu dwudziestowiecznych nauczycieli wiary, zatroskanych o rozwój cywilizacji chrześcijańskiej. Ważne jest, abyśmy w Kościele w Polsce znaleźli właściwą motywację do rozwoju osobistych talentów, działalności twórczej i promocji kultury. Sposobem na ekspansję jednostronnie pojętej kariery i karierowiczostwa jest rozwijanie zdrowych ambicji, szlachetnej rywalizacji, dumy ze stawiania czoła wyzwaniom przyszłości.

Język, jakiego należy używać w mówieniu o tym wszystkim, musi być przede wszystkim językiem pełnej prawdy o życiu. Nie znajdzie go w sobie człowiek zakompleksiony, bojący się dzisiejszej cywilizacji czy obco się w niej czujący. Nie może to być także język reklamy, błyskotliwego, ale pustego paradoksu. Moim zdaniem powinien to być język mówiący prawdę o dylematach życia ludzi robiących kariery. Jest w nim miejsce na kontemplację, życie wewnętrzne i dystans do tego, co ulotne i fałszywe. Można się uczyć takiego języka od Jana Pawła II, który w czasie pielgrzymki do Hiszpanii w maju 2003 r. wzywał młodzież do urzeczywistnienia wielkiego marzenia narodzin nowej Europy ducha. Europy wiernej swym korzeniom chrześcijańskim; nie zamykającej się w sobie, ale otwartej na dialog i współpracę z pozostałymi narodami ziemi; Europy świadomej tego, że została powołana, aby była latarnią cywilizacji i bodźcem postępu świata.

Tylko w służbie takich i jej podobnych wielkich wizji urzeczywistniają się prawdziwe kariery, małe dorastają, a fałszywe oczyszczają się. Chrześcijańskie powołanie człowieka należy ukonkretniać wypełnianiem realnych zadań w dziedzinie kultury, nauki, walki z cierpieniem i złem. Realizacja tego możliwa jest m.in. dzięki wielkim karierom ludzi ducha i sumienia.

ks. prał. prof. Ireneusz Mroczkowski 

 

 

 

 

 


 

Przypisy:
[1] J. Sowa, Kowalski wyzwolony i zniewolony, "Gazeta Wyborcza" 10.IX. 2003, s. 14.
[2] Tamże.
 

 
poprzednia  1 2 3 4 5
Zobacz także
Karolina Polak

Czasy, w których żyjemy, to okres nieustannie zwiększającego się indywidualizmu, niezależności i anonimowości. Czy w takich czasach jest jeszcze miejsce dla wspólnoty? W dużych miastach jest tak wiele kościołów, że ich mieszkańcy często nie wiedzą nawet, do jakiej parafii należą i nie mam tutaj na myśli osób niewierzących lub tzw. niepraktykujących, ale katolików, którzy regularnie uczęszczają na Eucharystię, tyle że za każdym razem do innego kościoła albo do kościoła szczególnie przez nich lubianego.

 

Nie można do liturgii aplikować prawnej zasady „co nie jest wprost zabronione, to jest dozwolone”. Opis liturgii w Ogólnym wprowadzeniu do Mszału rzymskiego jest punktem odniesienia dla liturgicznej praktyki i należy interpretować je ściśle. Jeżeli Wprowadzenie nie przewiduje żadnych dodatkowych elementów między modlitwą po Komunii a błogosławieństwem, to po prostu nie należy tam niczego dodawać. Jest prawdą, że misterium Eucharystii zostaje dopełnione w akcie Komunii, i w tym sensie, patrząc od strony teologicznej, Msza kończy się Komunią świętą. 

 
Danuta Piekarz
„My” i „oni”... jakże często wewnątrz Kościoła można dostrzec taki sposób myślenia, jeśli nawet nie jest on wyrażony wprost słowami: z jednej strony „my – duchowieństwo”, natomiast „oni” to świecki ludek wierny, który na szczęście zapełnia jeszcze kościoły, ale niewiele rozumie i niekoniecznie można na nim polegać, więc lepiej jeśli sami załatwimy wszystko w parafii. Ale też istnieje odwrotny stereotyp: „my” to wierni świeccy, natomiast „oni”, duchowni, są jakby na innej planecie, nie mają ochoty poznawać naszych problemów, żyją wygodnie i dostatnio...
 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS