logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Dziewiecki
Kształtowanie chrześcijańskiej postawy wobec ciała
Katecheta
 


Dla chrześcijanina ciało nie jest nieszczęściem, dziełem szatana czy przekleństwem, lecz darem miłości. Darem otrzymanym i zadanym. W tajemnicy Bożego Narodzenia Bóg odsłania nam prawdę, że na tej ziemi miłość potrzebuje ludzkiej cielesności. Jeśli bowiem miłość ogranicza się jedynie do duchowych pragnień, dobrych intencji czy emocjonalnych poruszeń, jeśli nie wyraża się przez fizyczną aktywność, poprzez służenie drugiej osobie własnym działaniem, własnym zdrowiem i czasem, własną siłą, osobowością, wytrwałością i zmęczeniem, to taka miłość jest jedynie iluzją, utopią, teorią. Taka miłość nikogo z ludzi tej ziemi nie przemieni, nikomu nie doda siły i odwagi, by iść w dobrym kierunku, by nie ustać w drodze, nikogo nie pociągnie i nie zafascynuje. Taka odcieleśniona miłość nie będzie w ogóle dostrzeżona. Gdybyśmy w którymś momencie życia - zachowując świadomość i wolność - zostali pozbawieni naszego ciała, to w tym samym momencie stracilibyśmy możliwość okazywania miłości. Nie moglibyśmy nawet zasygnalizować naszym bliźnim, że w ogóle istniejemy, że przebywamy obok nich, że zależy nam na ich losie i że troszczymy się o nich.
 
Najbardziej wymownym przykładem miłości konkretnej, widzialnej, wcielonej, na jaką potrafi zdobyć się człowiek na tej ziemi, jest miłość macierzyńska. Stając się matką, kobieta ofiarowuje kawałek swojego ciała i część swojej krwi, aby obdarzyć życiem i miłością rodzące się dziecko. A potem do końca życia potrafi ofiarować swe siły, zdrowie i czas, aby jej dziecko czuło się kochane i aby mogło się rozwijać. Więcej uczynił tylko Jezus Chrystus. Z miłości do nas ofiarował On całe swoje Ciało i przelał za nas wszystką swoją Krew. A jednocześnie w Eucharystii znalazł sposób, by pozostać z nami do końca świata i by nadal karmić nas samym sobą.
 
Człowiek: pan czy niewolnik ciała?
 
Podstawowymi warunkami, które umożliwiają zajęcie dojrzałej postawy wobec ludzkiej cielesności są: odkrycie, że sensem ludzkiego ciała jest wyrażanie miłości, objęcie ciała szacunkiem należnym człowiekowi oraz odpowiedzialną troską o zdrowie i rozwój fizyczny. Dojrzała postawa wobec cielesności wymaga spełnienia jeszcze jednego warunku, jakim jest zachowanie dyscypliny i czujności wobec własnego ciała.
 
Dojrzały człowiek nie dlatego troszczy się o dobre zdrowie i sprawność fizyczną, że chce żyć wygodnie albo że sensu życia upatruje w dobrym samopoczuciu fizycznym, lecz dlatego, że im zdrowszym i sprawniejszym dysponuje ciałem, tym większe i piękniejsze może mu stawiać wymagania. Nie chodzi o to, by kontrolować swoją cielesność z lęku przed własnym wymiarem fizycznym albo by szukać umartwienia dla samego umartwienia. Sensem dyscypliny wobec cielesności jest osiągnięcie pozytywnego celu, to znaczy stanu, w którym dany człowiek jest panem, a nie niewolnikiem własnego ciała. Innymi słowy, człowiek dojrzały troszczy się o dyscyplinę w odniesieniu do własnego ciała ze względu na aspiracje, jakie posiada. Stawia sobie twarde wymagania w sferze cielesnej po to, by kierować się w życiu logiką miłości i odpowiedzialności, a nie logiką ciała. Troszczy się o ciało nie po to, by mu ulegać, lecz by jego ciało stało się zdolne do wyrażania miłości, wcielonej w aktywną obecność dla innych, w wytrwałą pracowitość, w cierpliwą łagodność i wrażliwość. Dyscyplina wobec ciała potrzebna jest po to, by ciało nie wyrażało popędów, instynktów, wygodnictwa czy lenistwa - co w sposób spontaniczny grozi każdemu człowiekowi - lecz by było zintegrowane z całym człowieczeństwem danej osoby, by uczestniczyło w powołaniu człowieka do miłości. Bez dyscypliny i czujności człowiek staje się niewolnikiem ciała, bierną ofiarą biologicznych popędów i cielesnych uzależnień.
 
Zadaniem rodziców i innych wychowawców jest mobilizowanie dzieci i młodzieży do stawiania sobie wymagań i do zachowania dyscypliny w sferze cielesnej. Jest to zadanie trudne nie tylko dlatego, że sprzeciwia się naturalnym po grzechu pierworodnym skłonnościom człowieka do wygodnictwa i egoizmu, lecz także dlatego, że żyjemy w czasach, w których wielu nieodpowiedzialnych wychowawców wprost namawia młodych, by żyli na luzie, spontanicznie, bez wysiłku, by kierowali się jedynie poruszeniami ciała, subiektywnymi przekonaniami i emocjonalnymi nastrojami. Nic więc dziwnego, że współcześni młodzi na ogół zbyt mało wymagają od siebie w sferze fizycznej. Łatwo ulegają lenistwu, szybko się męczą i zniechęcają. Nie odkrywają radości z podejmowanego trudu, z wykonanej pracy, z wytrwałości w wysiłku oraz w pokonywaniu zmęczenia i słabości.
 
W tej sytuacji trzeba przypominać, że odpowiedzialni wychowawcy nie wzywają do dyscypliny i samokontroli w sferze cielesnej z powodu okrucieństwa czy po to, by odebrać komuś radość życia. Przeciwnie, czynią to dlatego, że codzienna dyscyplina i czujność w odniesieniu do ciała jest naszym zyskiem. Jest koniecznym warunkiem osiągnięcia wszechstronnego rozwoju i doświadczenia trwałej radości życia. Podejmujemy ją z powodu miłości i mocą miłości. Dyscyplina cielesna bez miłości staje się niezrozumiała i niemożliwa do osiągnięcia. Tylko miłość do Boga i do człowieka jest wystarczającym motywem oraz daje wystarczającą siłę, by zapanować nad popędami i nad logiką ciała, by nie podporządkować się instynktom, by brakiem dyscypliny i czujności nie skrzywdzić samego siebie i innych ludzi. Sądzę, że kluczową dla wychowania kwestią, jest wyrobienie w wychowankach tej właśnie pozytywnej motywacji do pracy nad własną cielesnością.
 
ks. Marek Dziewiecki    
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
Krzysztof Paluch SCJ
Przygotowując się do Pierwszej Komunii Świętej, uczyliśmy się wielu modlitw, katechizmowych regułek. Wśród nich był także katalog siedmiu grzechów głównych, w którym jako piąty grzech wymieniane jest nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Czy dziś jeszcze o tym niebezpieczeństwie pamiętamy? Czy spowiadamy się z niego? Przecież Kościół, umieszczając ten grzech w katalogu najcięższych przewinień, musiał mieć ku temu powód.
 
ks. Leszek Poleszak SCJ

Doświadczenie upływu lat i starzenia się dla wielu z nas jest przykrym i w wielu osobach wzbudza smutek. Przemijanie i starość są jednak naturalną koniecznością związaną z ludzką kondycją i przygotowują nas do tego, co czeka nas w wieczności. Również utrata osoby najbliższej, męża lub żony, choć jest wydarzeniem traumatycznym, nie musi jednak oznaczać końca naszej aktywności. Wciąż pozostajemy w rękach dobrego Boga...

 
Dariusz Piórkowski SJ
Być może najbardziej zaskakujące w historii Judasza jest to, że Jezus wiedząc o tym, co się wydarzy, powołał go na apostoła. Udzielił mu takiej samej władzy na duchami nieczystymi, jak pozostałym uczniom. Obdarzył mocą uzdrawiania, uczynił go odpowiedzialnym za finanse wspólnoty. W końcu zaprosił na Ostatnią Wieczerzę. Zdradzić może tylko ktoś bliski, a nie obcy. Te szczere i świadome gesty Chrystusa poświadczają jedynie fakt, że Judasz w żaden sposób nie był predestynowany do tragicznej roli, jaką odegrał. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS