Księgi Nowego Testamentu na określenie nieba używają trzykrotnie obrazu domu lub miejsca zamieszkania. Pierwszy raz, gdy Jezus mówi swoim uczniom, że odchodzi do domu Ojca, by tam przygotować nam mieszkanie. Drugi raz czytamy o tym w listach Pawłowych: „Jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie” (2 Kor 5, 1). Po raz trzeci taki obraz nieba znajdziemy w Apokalipsie św. Jana: „Oto przybytek Boga z ludźmi i zamieszka wraz z nimi i będą oni Jego ludem a On będzie BOGIEM Z NIMI” (Ap 21, 3).
Jan nauczał i chrzcił nad Jordanem. Do proroka ustawiła się kolejka pokutników, kandydatów do chrztu. Był to swoisty pochód Izraelitów, którzy swe nadzieje związali z Mesjaszem. W ten pochód włączył się sam Jezus – niewinny Baranek, który pokuty nie potrzebował. Co Go skłoniło do tego czynu? Wewnętrzna solidarność z grzesznikami, pragnienie wspólnoty z nimi. Ojcowie Kościoła mówią, że przez swoje zanurzenie w Jordanie Jezus obmył całą ludzką naturę.