logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Łukasz Sośniak, Jean Vanier
Nie da się zastąpić symbolu
materiał własny
 


– Czy w Pana ocenie to dobrze, że do domów Arki przyjmuje się osoby niepełnosprawne, które mają swoje rodziny? Czy nie jest to popieranie rodzin osób niesamodzielnych, które idą na łatwiznę, oddają dziecko, bo tak im wygodniej? Czy takie postępowanie Arki nie przyczynia się do kryzysu wartości rodziny na świecie?
 
– Owszem, ale prawdą jest również to, że większość rodzin starzeje się. W regionach, w których żyją te rodziny nie ma szkół, nie ma warsztatów i istnieje wiele innych powodów, dla których nieraz jest potrzeba, aby osoby niesamodzielne przyszły do Arki same, albo w jakiejś mierze ze swoimi rodzinami. Na przykład zarówno we Francji jak w Anglii jest dzisiaj zupełnie inna sytuacja niż 30 lat temu. 30 lat temu osoby z upośledzeniem przychodziły do nas z zakładów, dzisiaj takie zakłady praktycznie już nie istnieją. Dzisiaj najczęściej osoby z upośledzeniem przychodzą do domów Arki po szkołach specjalnych, nawet po jakiś szkołach zawodowych, specjalistycznych, są dużo bardziej autonomiczne, mają wykształcenie, którego wiele lat temu nie było. W bardzo dużej mierze te osoby są ukształtowane przez telewizję, przez znajomych, są to zupełnie inne potrzeby, zupełnie inne realia niż 30 lat temu.
 
– Wiele mówi Pan właśnie o kształtowaniu się współczesnego społeczeństwa i jego oddziaływaniu na osoby niepełnosprawne. Podczas konferencji na tych rekolekcjach mówi Pan, że współczesną cywilizację charakteryzują dwa zjawiska: wojny i walka silnych ze słabymi. Proszę powiedzieć jak widzi Pan przyszłość osób niepełnosprawnych w takim świecie?
 
– Faktycznie jest tak, że osoby z upośledzeniem przeszkadzają społeczeństwu. Opieka nad nimi drogo kosztuje, krajom brakuje na nią pieniędzy. Drogie są również wszelkiego rodzaju zakłady i instytucje. Najczęściej obydwoje rodzice pracują żeby utrzymać rodzinę i jest im bardzo trudno przygotować osobę upośledzoną do życia w społeczeństwie. Słabość osób z upośledzeniem jawi się jako przeszkoda czy wręcz jako zagrożenie. Dużo łatwiej przychodzi integracja osób z lekkim upośledzeniem. Na przykład w Stanach Zjednoczonych bardzo wiele takich osób pracuje w przemyśle, w zwykłych zakładach. W niektórzy stanach w USA w ogóle zlikwidowano zamknięte zakłady dla osób upośledzonych i każdy musi pracować w zwykłym przedsiębiorstwie. Ale druga strona medalu wygląda tak, że osoby bardzo głęboko upośledzone są coraz bardziej odrzucane. I myślę, że w przyszłości wspólnoty Arki w tych najbogatszych krajach powinny zajmować się tymi ludźmi, którzy są najgłębiej upośledzeni i najbardziej odrzuceni.
 
– Myślał Pan już o tym, kto będzie pańskim następcą w Arce?
 
– W dzisiejszej Arce ja już nie pełnię żadnej roli. Moje zadania ograniczają się do głoszenia rekolekcji i wygłaszania konferencji. Ale jest w Arce bardzo wiele innych osób, które głoszą rekolekcje czy konferencje. Od początku istnienia Arki głosiłem rekolekcje dla asystentów z całej Europy, którzy są a Arce, krócej niż jeden rok. W tym roku wygłoszę takie rekolekcje po raz ostatni. W przyszłym roku te rekolekcje będzie prowadził ktoś inny.
 
– Nie zgadzam się, że nie pełni Pan w Arce żadnej funkcji. Mówiłem nie tylko o zadaniach organizacyjnych, ale o przywództwie duchowym, a taką rolę pełni Pan niewątpliwie. Jaki los czeka Arkę bez tego przywództwa?
 
– To nigdy nie powinna być tylko jedna osoba. Trudność dla mnie polega na tym, że w tym przypadku występuje pewien element symboliczny. Bo w rzeczywistości jest wielu księży, wiele innych osób, które także prowadzą rekolekcje. Trudność polega na tym, że nie da się zastąpić symbolu. Trzeba pozwolić Duchowi Świętemu zstąpić we wspólnoty, a Duch Święty musi zrobić resztę. Uderzające jest dla mnie to, że coraz więcej teologów, coraz więcej biskupów rozumie coraz lepiej sens Arki jako wspólnoty kościelnej. Jeżeli Jezus zapragnął posłużyć się mną na samym początku Arki, to Jezus również będzie wiedział jak prowadzić Arkę po mojej śmierci.
 
– Najbardziej trafiała do mnie w Pana konferencjach rekolekcyjnych głęboka, życiowa analiza Pisma Świętego. Jaką rolę pełni Słowo Boże w życiu Pana i wspólnoty?
 
– Pismo Święte objawia nam kim jest Bóg. To jest najważniejsze ze wszystkiego. Ukazuje więź między Bogiem a ludzkością. Nadaje sens naszemu życiu i ludzkości. Nadaje sens słabości i cierpieniu człowieka. A teraz trzeba żyć tym sensem i stale karmić się tym sensem właśnie poprzez Pismo Święte.
 
Rozmawiał: Łukasz Sośniak, redaktor ogólnopolskich programów radiowych poruszających tematykę słabości i niepełnosprawności „W kręgu osób słabych i ubogich”, wolontariusz Międzynarodowego Ruchu „BETEL”, który prowadzi domy z osobami niepełnosprawnymi.
 
   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
o. Wacław Hryniewicz OMI
Bóg nie żałuje daru wolności danego człowiekowi. Wszystkie Jego dary są, jak napisał z głębi swego ducha apostoł Paweł (Rz 11,29), nieodwołalne w dosłownym przekładzie nieżałowane). Człowiek potrafi nadużywać błogosławionego daru wolności, pomnażać zło i cierpienie w świecie. Wierzę jednak, że Bóg zdoła w każdym człowieku swój dar ocalić, jeśli nie w tym, to w przyszłym życiu. Dar wolności jest cudem, zdumiewającym uczestnictwem w wolności samego Boga. 
 
o. Wacław Hryniewicz OMI

– Czy nie będziesz miał problemu ze wstąpieniem do zakonu? Wiesz, komuś może przeszkadzać twoja niepełnosprawność – usłyszałem od cioci, której zwierzyłem się ze swoich planów. – To niemożliwe! – odpowiedziałem z pełnym przekonaniem. Miałem osiemnaście lat i nieco naiwnie wierzyłem, że „co rano dla mnie wschodzi słońce”, że świat stoi przede mną otworem, a ja właśnie znalazłem swoją drogę życiową. Świat może i stał otworem. 

 
Irena Świerdzewska

Największym problemem jest przeżywanie żałoby w samotności. Ten, kto traci bliską osobę, zostaje opuszczony także przez znajomych, dlatego że oni nie wiedzą, jak mu towarzyszyć: „Straciła syna, nie będę do niej chodzić, bo o czym mam z nią rozmawiać?”. „Tak trudno patrzy się na ten jej smutek, ja chcę cieszyć się życiem” – to nie tylko bezradność, ale też pobudki egoistyczne. Dawniej społeczna akceptacja smutku – komuś smutno, bo stracił bliską osobę – była o wiele większa niż dziś.

Mówi ks. Wojciech Szychowski, psycholog i psychoterapeuta pracujący z osobami po stracie bliskich w rozmowie z Ireną Świerdzewską

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS