Najtrudniejsze rozmowy dotyczą pewnie seksualności?
Mądry wychowawca skupia się na więziach i dopiero w tym kontekście mówi czym jest seksualność. Warto dzieciom i młodzieży mówić z fascynacją o miłości i bliskości, z zachwytem o małżeństwie. Warto krótkimi syntezami prowokować do krytycznego myślenia, np. wyjaśniać, że feminizm proponuje walkę między kobietami a mężczyznami, aktywiści gejowscy proponują izolację, a Bóg proponuje wzajemną miłość. O więziach, miłości, rodzinie można mówić nawet do trzylatka. O seksualności wtedy, gdy dzieci pytają lub gdy prowokują nas do rozmowy swymi zachowaniami. Jeśli pyta nas siedmiolatek, to nie interesują go szczegółowe odpowiedzi. W tym wieku dzieci nie odczuwają jeszcze popędu i wystarczy wyjaśnić, że seks to bycie blisko siebie kobiety i mężczyzny.
Nastolatkom takie tłumaczenie chyba już nie wystarczy…
Gdy nastoletnie dzieci pytają o seksualność, zwłaszcza gdy próbują odrywać seksualność od norm moralnych, wtedy warto stanowczo - choć spokojnie - demaskować zagrożenia. Trzeba wyjaśniać, że seksualnością można siebie i innych strasznie poranić i skrzywdzić. Jeden z ojców opowiedział mi, że gdy zobaczył, iż córka czyta demoralizujące pismo dla młodzieży, to poprosił, by jeden z artykułów przeczytała na głos. Ona - czytając - coraz bardziej się czerwieniła. Wtedy tato zapytał: "Córeczko, czy interesują ciebie takie teksy? Przecież ty jesteś królewną! Przecież ty nie szukasz kogoś, kto cię będzie pożądał, lecz kogoś, kto cię pokocha". To wystarczyło, by córka zrozumiała, że ma większe aspiracje niż podpowiada jej owo prymitywne pismo.
Dobrze, jeśli nastolatki pytają, ale przecież często jest tak, że nie chcą rozmawiać z rodzicami. Co robić gdy dziecko się zamyka?
Po pierwsze trzeba zapobiec takiej sytuacji. Warto rozmawiać od wczesnego dzieciństwa. Tam, gdzie jest miłość i uwaga, tam wchodzenie w okres dorastania nie spowoduje przerwy w komunikacji z rodzicami. Jeśli nastolatki nie chcą rozmawiać z rodzicami, to wina leży zwykle po obu stronach. Gdy rozmowy brakuje, wtedy rodzice powinni wprost o tym mówić: córko/synu, martwi mnie to, że się przede mną zamykasz, że nie chcesz nic o sobie mówić. Jeśli rodzic interesuje się tym, co dziecko czyta, co ogląda, w co gra - nie po to, żeby szpiegować, ale żeby o tym porozmawiać - to łatwiej jest z nastolatkiem rozpocząć rozmowę o świecie, filmie, książce niż o osobistych sprawach tegoż nastolatka. Jeśli to nie działa, a objawy nadal są niepokojące, warto wtedy nawiązać kontakt ze szkołą, z parafią, ze środowiskiem rówieśników dziecka.
A nie jest to naturalna sytuacja, że w tym wieku grupa rówieśnicza jest dla dziecka ważniejsza niż rodzice?
Tak się wydaje wielu rodzicom, ale to błędne przekonanie. Gdy rodzice słuchają z miłością, gdy są dyskretni, gdy coś mądrego radzą, wtedy nastolatki mogą czuć się bezpiecznie i chętnie podejmują rozmowy.
Jak wychowawca może "wychwycić" i wspomóc wychowanka, który w domu nie doświadcza miłości, bezpieczeństwa i nie uczy się dojrzałej komunikacji?
Wychwycić jest łatwo, gdyż zachowanie takiego wychowanka jest zwykle problematyczne. Warto, by nauczyciel, ksiądz czy katecheta zainicjował rozmowę, by podrzucił jakiś ciekawy artykuł, książkę, by zaprosił problematycznego wychowanka do włączenia się w jakąś grupę formacyjną. Trzeba zacząć od pozytywów: zauważam, że szukasz twojej drogi życia, że stawiasz pytania, a to znaczy, że myślisz. Najgorsze, co można zrobić, to moralizować, czyli ograniczać się do nakazów, zakazów i ocen. Trzeba natomiast ostrzegać przed tym, co niedojrzałe i groźne i nie pozwalać nigdy na to, by wychowanek krzywdził siebie czy też był krzywdzony w naszej obecności.
Rozmawiali:
Małgorzata Tadrzak-Mazurek
Ks. Andrzej Godyń SDB