logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Mateusze Hinc OFMCap, Joanna Piestrak
W pogoni za uciekającym pociągiem
Głos Ojca Pio
 


 Warto przyjrzeć się sobie, bo przyzwyczailiśmy się biegać. Zresztą nikt nie uczy, jak dobrze przeżyć nasze „tu i teraz”. W szkole uczą tylko planowania, wybiegania w przyszłość, co skądinąd z pewnością również jest cenne. Ale na co zda się planowanie, kiedy nie umiemy cieszyć się życiem.
 
O problemie acedii z psychologiem, dr. Mateuszem R. Hincem OFMCap rozmawia Joanna Piestrak
 
Czy mógłby Ojciec wyjaśnić, na czym polega wspomniane przez ojców pustyni oszustwo złego ducha i w ten sposób nieco przybliżyć zjawisko acedii?
 
Nie wiem, czy jestem w stanie powiedzieć cokolwiek więcej niż Ewagriusz z Pontu i inni ojcowie pustyni, którzy się tym zjawiskiem zajmowali. To oszustwo, w moim odczuciu, polega na przemianie odczuwania człowieka, która czyni go niezdolnym, by być „tu i teraz”. Ludzie znajdujący się w stanie acedii przestają cieszyć się tym, co posiadają i czym żyją. Co więcej, odczuwają to jako wielki przymus. Tak właśnie acedię przeżywali ojcowie pustyni.
 
Czy jest to tylko choroba mnichów?
 
Dotyka ona nie tylko mnichów, choć to oni bardzo silnie się z nią zetknęli i jako pierwsi ją opisali. Obecnie bardzo często moglibyśmy diagnozować w psychologii ten stan jako neurastenię lub wypalenie zawodowe. A one dotykają szczególnie osób, które zawodowo poświęcają się dla innych, np. psychologów, pielęgniarki, lekarzy, księży, siostry zakonne, pracowników społecznych.
 
Czy acedia szczególnie wiąże się z jakimiś etapami rozwoju człowieka, czy też może się pojawić w dowolnym momencie życia?
 
Nie spotkałem się z opracowaniami na ten temat. Na pewno pojawia się w jakimś momencie życia zawodowego czy zakonnego, który trudno jednak precyzyjnie określić. Zaobserwowałem, że ten stan ujawnia się głównie u osób samotnych, kiedy rodzi się w nich poczucie osamotnienia. Dochodzi do tego izolacja, pewien brak, swoista pustka, którą się odczuwa oprócz naturalnego zmęczenia.
 
Czyżby brak relacji z drugim człowiekiem był jednym z powodów acedii?
 
Nie chciałbym tak stawiać problemu, ale wszystko na to wskazuje. Trzeba jednak podkreślić, że acedia może spotkać każdego z nas. Chodzi tutaj o specyficzny, podkreślam, bardzo specyficzny rodzaj „rutyny”.
 
Definiuje ją Ojciec jako chorobę zawodową, chorobę ducha czy psychiki?
 
Daleki jestem od jakiejkolwiek definicji. Wychodzę bowiem z antropologii chrześcijańskiej, która postrzega człowieka jako całość złożoną z ciała, ducha i psyche. Mówił o tym Święty Paweł, kiedy przedstawił swój trychotonomiczny podział. Żywię głębokie przekonanie, że moja psychika, mój duch i moje ciało nie dają się oddzielić od siebie. To amalgamat, który wzajemnie się przenika i wpływa na siebie. Prościutki przykład: jeżeli boli mnie ząb, nie jestem w stanie się modlić ani skupić, odczuwam też obniżenie nastroju psychicznego, czyli moje ciało wpływa na moją psychikę. I odwrotnie: stan depresyjny uderzy w ciało tak, że nie pozwoli spać albo sprawi nieustanną senność, wywoła nadmierne łaknienie albo awersję do jedzenia. Depresja dotknie także sferę ducha: powoduje ona bowiem utratę chęci do życia i do modlitwy, co sprawi, że wiara zacznie się chwiać.
 
Trudno zdefiniować, na której płaszczyźnie pojawia się to, co Ewagriusz nazywa acedią, dotyka ona bowiem – jak widać – całego człowieka. To chyba on opisuje mnicha, który w pewnym memencie bierze Pismo Święte, zaczyna czytać, co jednak nic mu nie daje, więc podkłada je pod głowę, ale nie może spać, bo jest twardo. A zatem już ojcowie pustyni zauważyli, że ten stan wpływa na całą strukturę człowieka.
 
Wyczytałam w tekstach Ewagriusza, że na poziomie ciała ta choroba objawia się dusznością, która odbiera swobodę oddychania. Czy spotkał się Ojciec z takim przypadkiem w swojej praktyce?
 
Na podstawie spotkań z pacjentami wysnuwam wniosek, iż może się tak zdarzyć. Acedia nie tylko czyni niezdolnym do bycia „tu i teraz”, ale też rodzi brak poczucia samorealizacji. W tym drugim przypadku człowiek czuje się, jakby był czymś przyciśnięty albo utknął w sieci i z całych sił potrzebuje się z tego wyzwolić, nabrać powietrza, zaznać wolności i wreszcie zacząć robić dużo, dużo więcej niż dotychczas. Taka pokusa pojawia się w pewnym momencie zwłaszcza w życiu zakonnym. Ale zdarza się to również w codziennym życiu: człowiek może czuć się niezrealizowany w pracy, którą wykonuje, w życiu i miejscu, w którym właśnie się znajduje, czuje się przytłumiony tym wszystkim i potrzebuje się wyrwać. W tym momencie powinien postawić sobie pytanie o oszustwo: czy jest tak rzeczywiście, czy też to tylko subiektywne odczucie?
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Paweł Porwit OCD
 Nie ma osoby, która nie byłaby rozczarowana Bogiem, innymi, sobą, a nade wszystko życiem. Mamy przecież swoje obietnice, skrzętne wyobrażenia naszego szczęścia – wymarzoną ziemię i potomstwo, na które czekamy. Są to nasze marzenia o spełnieniu w różnych dziedzinach życia, które nierzadko ogniskują spojrzenie na jednym punkcie oczekiwania...
 
Paweł Porwit OCD

Empatia to zdolność trafnego wczuwania się w sytuację drugiego człowieka: w jego myśli i przeżycia, obawy i nadzieje, w całą jego sytuację. Naprawdę rozumieć możemy tylko tych, których naprawdę kochamy. Aby słyszeć – wystarczy mieć sprawne uszy. Aby widzieć – wystarczą oczy. Aby wczuwać się i rozumieć – trzeba kochać.

 
Przemysław Radzyński
Owoce nie zawsze widać od razu. Czasem są szybko (np. po katechezie o Duchu Świętym i Jego działaniu uczeń zapytał o możliwość przystąpienia do sakramentu bierzmowania), ale czasem ich wcale nie widać, nie ma nawet logicznych przesłanek, że takowe będą. 

Z Michałem Niemcem rozmawia Przemysław Radzyński. O wierze w młodzież i jej wierze opowiada Michał Niemiec, młody krakowski katecheta.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS