logo
Niedziela, 12 maja 2024 r.
imieniny:
Dominika, Imeldy, Pankracego, Nereusza, Achillesa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

sortuj wg. data dodania | autora | tytuł
Czas rodzenia owoców
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Dojrzałość to umiejętność odpowiedzialnego radzenia sobie z własnym życiem. Jednak nie jest ona samotną grą do pustej bramki. Dojrzałym jest się dzięki innym, ale i wobec innych. To inni uczą nas bowiem bycia dojrzałymi, a jednocześnie to my sami wobec nich bierzemy za nią odpowiedzialność. Dojrzałość wyznacza pewną miarę naszego osobistego człowieczeństwa, tego, do czego to człowieczeństwo ma dorosnąć, w czym ma się spełnić, jak zaowocować dla innych.
 
Chodzenie w za dużych butach, czyli o poszukiwaniu autorytetów
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Być może czas na nie się skończył? Czy w dobie stawiania na indywidualizm potrzebujemy jeszcze osobowych wzorców? Czy nie są one barierami dla naszego osobistego rozwoju, a tym samym ograniczeniami w eksponowaniu prywatnej niepowtarzalności? Czy naprawdę mają moc wpływania na życie innych ludzi, a nie tylko wzbudzają ich podziw?
 
Co zabierzemy w przyszłość?
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Tożsamość człowieka jest wielką niewiadomą. Dla jednych zagadką, dla innych tajemnicą. Tak czy siak, jest ona żywą i twórczą matrycą, to znaczy elastyczną siatką, na której tka się życie ludzkie. Człowiek świadomy swojej tożsamości poszukuje nieustannie definicji własnego życia, to znaczy dookreślenia tego, co dla niego ważne. Jednocześnie jest on przekonany, że uzyskany w ten sposób świat pojęć właściwie nic nie wyjaśnia, a przynajmniej nie tłumaczy tego, co naprawdę istotne, nie dociera do głębi spraw.  
 
Samotność płynie po polskiej krainie
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Deszczu spadło już dosyć. Czas zauważyć, że dłużej tak nie pociągniemy. A nawet jeśli, tony przelanej bratniej goryczy powinny dać do myślenia. Czy naprawdę o to chodziło? Poza tym arka odpływa, to znaczy z dnia na dzień coraz mniej można ją uchwycić wzrokiem na nadwiślańskim horyzoncie, a przy tym jej ocaleni pasażerowie spoglądają wstecz coraz rzadziej i z coraz większym politowaniem.  
 
O ludzkiej sławie
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Sława może być dobra lub zła. Sławni są zarówno święci, jak i najwięksi zbrodniarze. Jedni i drudzy pracują na własną sławę. Ona nie przychodzi bowiem bez wysiłku, tym różni się np. od popularności. Jest od niej również bardziej długowieczna, to znaczy trwa długie lata, a bywa, że nawet stulecia w dorobku myślicieli, artystów, polityków… Wysiłek włożony we własną sławę polega w gruncie rzeczy na wyjściu w stronę innych, daniu im nie tylko czegoś od siebie, ale swoistym darze z siebie samych...
 
Ból, który ocala i ból, który zabija
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Amerykańska pisarka Jodi Picoult żywi przekonanie: „Może rzeczywiście dopiero po ciężkim kryzysie człowiek poznaje się naprawdę, może trzeba dostać w kość, żeby zrozumieć, czego właściwie chce się od życia”. W tej niepewności autorki kryje się mimo wszystko śmiałe przypuszczenie, że kryzys, który dosięga w jakimś sensie i stopniu każdego człowieka, a zatem pewne zwątpienie we własne możliwości, jest jednocześnie szansą na ponowne rzucenie się w nieznane...
 
Wszystko zrozumieć to wszystko przebaczyć
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Jedną z miar dojrzałości człowieka jest jego świadomość własnych postaw. Dotyczą one zarówno autentyzmu wyrazu osobistych przekonań, jak i umiejętności rozumienia drugiego. Jedno i drugie wzajemnie się zresztą warunkują. Ktoś, kto potrafi bardziej słuchać wyznań innego, niż go oskarżać, w jakiś sposób życzliwiej spogląda w lustro niż ten, kto nie odkrywa potrzeby rozumienia drugiego, ma za to silne przeświadczenie o słuszności przerobienia go na swoje podobieństwo. Wiedza o wzajemnej inności potrafi zbliżać, ale potrafi też budować obustronne mury. Zresztą bliskość zawsze zakłada odległość.
 
Najpierw sumienie
ks. Przemysław Bukowski SCJ
W jakimś sensie rozumiem argumenty tych, którzy uważają, iż w państwie, w którym większość stanowią katolicy, wszelkie ustawodawstwo winno zmierzać w kierunku wcielenia w nie jak największej dawki Ewangelii oraz nauki Kościoła. W moim przekonaniu w takim myśleniu może być ukryta naprawdę szczera potrzeba „zrobienia dobrze” tym, których prawo obowiązuje w pierwszej kolejności w tym sensie, że stanowią oni większość liczebną danego społeczeństwa, a przy okazji być może również zwerbowanie we własne kręgi tych, którzy nie są przekonani, że Kościół chce dobra dla wszystkich. 
 
Uporczywe wybudzanie nadziei
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Jako ludzie piszemy życiem nasze dzieje. One rozciągają się pomiędzy naszą przeszłością a przyszłością. Wyrastają z czegoś, co wydarzyło się nam wczoraj i prowadzą w stronę naszego nie do końca pewnego jutra. Są nieodłączne od nas. My sami – jakby powiedział Wilhelm Dilthey – jesteśmy dziejami. Nie da się z nich uwolnić. W dziejach rozgrywa się bowiem całe nasze życie, a zatem wszystko, co się z nim wiąże: nasza wolność, marzenia, aktywność na rozmaitych obszarach. Nasze dzieje wiele o nas mówią, ale i wiele nam obiecują. 
 
Spotkanie z innym - wspólne rozciąganie horyzontów
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Podobno bliźniacy są naraz jednym i dwoma z niewielu przypadków, na które nie jesteśmy w życiu gotowi. Jeśli jednak wierzyć poecie, „szczęście przyszło na świat jako bliźniak” (George Byron), zatem nie sposób przeżywać je w samotności. Do szczęścia potrzeba inności drugiego człowieka, która pomimo prawie identycznego DNA z moim, jest jednocześnie ode mnie odmienna.
 
 
1  
...
418  
419  
420  
421  
422  
423  
424  
425  
426  
...
 
Polecamy
ks. Leszek Rasztawicki

Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?

 
Zobacz także
o. Jan Malicki OCD
Po swoim niespodziewanym nawróceniu w noc Bożego Narodzenia w 1886 roku Teresa odczuwa w sobie pragnienie ratowania dusz. Odtąd jej osoba przestaje być dla niej samej centrum zainteresowania, ponieważ na pierwszy plan wysuwają się: Jezus i Jego zbawcze dzieło. Teresa rozumie nagle nieskończoną wartość skutecznego działania Jezusa tu i teraz. Dla Teresy ludzką niesprawiedliwością jest obojętność, odwrócenie się i nieprzyjmowanie Bożej miłości. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS