Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
Kościół nie rozstaje się ze zmarłymi. Utrzymuje łączność z nimi, wspiera ich modlitwą, ofiarą i aktami miłosierdzia. To wsparcie jako dzieło pomocy zmarłym jest aktualne w ciągu całego roku kościelnego i duszpasterskiego. Zagęszcza się jednak w miesiącu listopadzie. Warto spojrzeć na to dzieło w sposób pogłębiony i teologiczny.