Kiedy doświadczamy radości, bądź przeżywamy niezwykłe chwile, często mówimy „było mi jak w niebie”. Podświadomie z duszy wydobywamy pragnienia spełnienia, które nazywamy stanem szczęścia. „Niebo” jest więc nie tyle miejscem ani przelotnym uczuciem, co stanem naszego serca i duszy, w którym chcielibyśmy trwać. Jednak często tracimy smak „nieba” i stwierdzamy, że chwile szczęścia są ulotne, a pozostaje życie szare i monotonne. To w jaki sposób być szczęśliwym na ziemi, skoro wszystko jest tak zmienne i nietrwałe? Gdzie szukać prawdziwego szczęścia?
Kościoły z Apokalipsy pokazują nam prawdę o tym, co jest istotnym skarbem Kościoła i jak łatwo go utracić, gdy się go nie strzeże. Jezus ustrzeże w chwili próby tych, którzy strzegli Jego słowa, byleby Kościół pilnował tych bezcennych duchowych dóbr, jakie otrzymał, skarbów swojej wiary. Jest to myśl bardzo bliska wiernym pierwszych wieków: św. Paweł lubi mówić o „strzeżeniu depozytu wiary”, powierzonego skarbu, którego nie wolno zaniedbać czy roztrwonić.