logo
Wtorek, 14 maja 2024 r.
imieniny:
Bonifacego, Julity, Macieja – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Vimal Tirimanna CSsR
”Grzeszne mówienie o grzechu”. W poszukiwaniu źródeł utraty poczucia grzechu
Kwartalnik Homo Dei
 


Tymczasem w grzechu, zgodnie z określeniami zawartymi w Starym i Nowym Testamencie, trzeba dostrzec o wiele więcej aspektów osobowych, relacyjnych niż prawnych. Grzech jest przecież radykalnym zerwaniem i zniszczeniem osobowej relacji, w szczególności relacji przyjaźni z Bogiem. Takie pojęcie grzechu jest widoczne ewidentnie już w opowiadaniu o grzechu pierwszych rodziców w III rozdziale Księgi Rodzaju. Zostają tu zerwane trzy podstawowe relacje: łącząca Boga z pierwszymi rodzicami, łącząca pierwszych rodziców między sobą oraz łącząca pierwszych rodziców ze światem przyrody. Zdaniem Moniki Hellwig grzech jest sytuacją lub stanem, w którym cel zostaje skoncentrowany na czymś poza Bogiem, czego skutkiem będzie poszukiwanie sensu życia bez ostatecznego odniesienia się do Niego[9] . Być może najbardziej uderzającą biblijną ilustracją takiego stanu jest Jezusowa przypowieść o synu marnotrawnym (Łk 15,11-32). Nikt nie radzi młodszemu synowi, aby wrócił do ojca; to on sam uświadamia sobie, że jego życie prowadzi go każdego dnia do coraz większej degradacji. On sam doświadcza nie tylko głodu i upodlenia Izraelity zatrudnionego do pracy przy świniach (zgodnie z prawem judaizmu świnie były uważane za zwierzęta nieczyste); przede wszystkim zdaje sobie sprawę z tego, że jego życie bez miłości ojca traci wszelki sens. W końcu to on sam odnajduje w sobie potrzebę powrotu do ojca. Historia ta kończy się jego "powrotem do samego siebie", "powrotem do sensu życia", co jest hebrajskim wyrażeniem na oznaczenie żalu[10]. Innymi słowy, w tej przypowieści Jezusa grzech nie ma nic wspólnego z przekroczeniem określonego przepisu prawa jako takiego. To jest powód, dla którego żal wiąże się przede wszystkim z dążeniem do nawiązania na nowo osobowej relacji.

Wynika stąd, że wszyscy, którzy grzech i nawrócenie ograniczają wyłącznie do kategorii prawa – czy to prawa naturalnego, czy kościelnego – mówią o grzechu w sposób grzeszny. Według nich zachowywanie przepisów prawa, przestrzeganie właściwych zachowań moralnych itd. będzie wystarczającym przejawem prawdziwego pojednania z Bogiem. Ale to jest właśnie to rozumienie, które św. Paweł potępił bardzo ostro: Grzech jest świadomym lub nie rozpoznanym oderwaniem się od Boga, skierowaniem ludzkich dążeń obok Niego. Jest umiejscowieniem ostatecznych nadziei w czymkolwiek innym oprócz Boga, przy czym te nadzieje mogą być pokładane również w jak najbardziej moralnych zachowaniach i w dobrym, prowadzonym zgodnie z prawem Bożym życiu (na tyle, na ile rzeczywiście jesteśmy w stanie to prawo poznać). Oto dlaczego listy św. Pawła w Nowym Testamencie zawierają tak twarde słowa stwierdzające niemożliwość zbawienia przez prawo[11].

Akcent na grzech indywidualny z pominięciem społecznego wymiaru grzechu

Kilka lat temu amerykański teolog moralista Bryan Hehir napisał: Grzech społeczny polega na sytuacji, w której rzeczywista organizacja życia społecznego działa permanentnie na szkodę grup i jednostek w społeczeństwie[12].

III rozdział Księgi Rodzaju uczy nas jasno, że grzech nie jest wyłącznie problemem dotyczącym jednostki. Grzech dotyka relacji międzyosobowych, ma więc wymiar społeczny. Tymczasem w Kościele przez wieki, zwłaszcza począwszy od czasów Soboru Trydenckiego, akcent kładziono na indywidualny wymiar grzechu z pominięciem jego wymiaru społecznego. To jest przyczyna, dla której w wielu powszechnie znanych podręcznikach tamtego okresu niemal zupełnie nie pojawiają się wzmianki o społecznym wymiarze grzechu jako takiego, w przeciwieństwie do przestrzeni poświęcanej grzechowi indywidualnemu. Dzięki odnowie zainicjowanej przez Sobór Watykański II, latynoamerykańskiej teologii wyzwolenia, rozwijającej się w latach 70. XX w., oraz osiągnięciom nauk humanistycznych jak socjologia czy antropologia dzisiaj znacznie więcej uwagi w Kościele poświęca się społecznemu wymiarowi grzechu. Niektórzy "nadgorliwi" teolodzy zaczęli nawet mówić o grzesznych strukturach społecznych. Papież Jan Paweł II, uznając istnienie różnego rodzaju grzechów społecznych, uczył jednakże, że struktury społeczne same z siebie grzeszyć nie mogą, lecz to ludzie jako osoby stojące za tymi strukturami, którzy je tworzą i podtrzymują, muszą przyjąć odpowiedzialność za tego rodzaju grzech społeczny[13]. W każdym razie zarówno ci wszyscy, którzy całkowitym milczeniem pomijają społeczny wymiar grzechu, jak również ci, którzy – odwrotnie – wszelką odpowiedzialnością moralną za grzech społeczny obarczają nieosobowe struktury społeczne, niewątpliwie są uwikłani w grzeszne mówienie o grzechu.

Grzech jako czyn oddzielony od grzesznika

Współczesne przepowiadanie chrześcijańskie często zwraca uwagę na potrzebę oddzielenia grzechu od grzesznika. O ile jednak jest prawdą, że zwłaszcza w praktyce duszpasterskiej powinniśmy jasno odróżniać grzech od grzesznika, to niemniej zawsze powinniśmy pamiętać, że w rzeczywistości są one nierozdzielne. Jest tak dlatego, ponieważ żaden grzech nie jest możliwy bez grzesznika, bez czyniącego grzech! Grzech nie jest bowiem czymś, co byłoby, by się tak wyrazić, zawieszone w powietrzu wskutek nieobecności kogoś działającego, jakiegoś podmiotu moralnego, jakiegoś grzesznika. Niemniej w historii takie oddzielenie grzechu od grzesznika miało miejsce, kiedy w wielu miejscach sakrament pojednania stawał się powierzchowną formalnością będącą jedynie wypełnieniem obowiązku sformułowanego przez IV Sobór Laterański (1215), który nakazał, by każdy ochrzczony przystąpił do spowiedzi przynajmniej raz w roku w okresie wielkanocnym. Ta koncentracja na grzechu bardziej niż na grzeszniku została później wzmocniona przez zalecenie Soboru Trydenckiego (1545-1563), że każdy grzech ciężki powinien być wyznany wraz z ilością jego popełnień i okolicznościami. W konsekwencji zarówno spowiednik, jak i penitent skupiali uwagę na grzesznych czynach, nie zaś na grzeszniku dopuszczającym się grzesznego czynu. I chociaż Sobór Watykański II zachęcił do całościowego spojrzenia na sprawowanie sakramentu pojednania, to jednak i dzisiaj nie brakuje spowiedników i penitentów, którzy niemal obsesyjnie koncentrują się na aktach grzechu zamiast na osobie grzesznika, który takie akty popełnił. Przezwyciężenie koncentracji na samych aktach grzechu z pewnością pozwoliłoby na przezwyciężenie jeszcze jednego sposobu grzesznego mówienia o grzechu.
 
strona: 1 2 3 4 5