logo
Wtorek, 14 maja 2024 r.
imieniny:
Bonifacego, Julity, Macieja – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Vimal Tirimanna CSsR
”Grzeszne mówienie o grzechu”. W poszukiwaniu źródeł utraty poczucia grzechu
Kwartalnik Homo Dei
 


Kilka lat temu Karl Rahner słusznie zwrócił uwagę na to, że nauczanie IV Soboru Laterańskiego znaczyło, iż katolicy mają obowiązek przyjąć sakrament pojednania wtedy i tylko wtedy, gdy popełnią grzech subiektywnie i obiektywnie ciężki[14].
 
Potwierdza to znany ekspert prawa kanonicznego Ladislas Örsy, kiedy mówi, że nawet w dzisiejszym Kodeksie prawa kanonicznego jest obecne fundamentalne założenie, iż mający świadomość grzechu ciężkiego są zobowiązani do odbycia indywidualnej spowiedzi, która jest zwyczajną drogą pojednania w Kościele katolickim[15]. Tymczasem choć Kościół bynajmniej nie wyklucza możliwości przystępowania do sakramentu pojednania i spowiadania się także z grzechów powszednich, to w nauczaniu Soboru Laterańskiego przywiązuje się szczególną wagę do osobistej świadomości grzechu i winy ze strony penitenta. W sakramencie pojednania winno mieć miejsce osobiste zaangażowanie ze strony penitenta, co zabezpiecza przed mechanicznym, a czasem nawet powierzchownym wyznaniem grzechów, co do dzisiaj bywa częste. Papież Jan Paweł II ze swej strony podkreślał znaczenie osobistego zaangażowania penitenta w sakrament pojednania, m.in. gdy uczył nas: Gdy chodzi o sprawowanie sakramentu pokuty, to w ciągu wieków następował jego rozwój i były uznawane różne zewnętrzne formy wyrazu, zawsze jednak z zachowaniem tej samej fundamentalnej struktury, która koniecznie zawiera w sobie oprócz działania szafarza - wyłącznie biskupa lub prezbitera, który sądzi i rozgrzesza, okazuje troskę i leczy w imię Chrystusa – akty penitenta: żal za grzechy, spowiedź i zadośćuczynienie[16].

Niestety, akcent położony wyłącznie na obiektywnych i zewnętrznych aspektach grzechu przy niemal całkowitym pominięciu aspektów subiektywnych i wewnętrznych sprawia, że spowiedź staje się czymś powierzchownym i wyizolowanym względem penitenta, czasami będąc czynnością wykonywaną mechanicznie, pozbawioną głębi osobistego nawrócenia i osobistego doświadczenia. W takiej sytuacji nie dziwi wypowiadana przez wielu skarga, że po spowiedzi nie dostrzegają u siebie żadnej zmiany! Widzimy więc, że akcentowanie w rozumieniu grzechu wyłącznie elementu czynu jest również jedną z form grzesznego mówienia o grzechu.

Trzeba jednak natychmiast dodać, że także niektóre z dość powszechnych ostatnio w Kościele przekonań, jak np.: "Mogę wyznać moje grzechy bezpośrednio Bogu"; "Dlaczego mam się spowiadać przed kapłanem, który jest przecież tylko człowiekiem, ponadto grzesznym?"; "Otrzymuję przebaczenie moich grzechów w akcie pokuty podczas Eucharystii i dlatego nie potrzebuję sakramentu pojednania" itp. stanowią inne ekstremum zniekształcające bogate pojęcie chrześcijańskiego przebaczenia, przekazywanego w sakramencie pojednania.

Zapomnienie, że Jezus przyszedł do grzeszników

Inny sposób grzesznego mówienia o grzechu wynika z mentalności pewnych grup w Kościele, które dążą do wykluczenia grzeszników z życia kościelnego. Jeżeli odnajdziemy w Ewangelii pierwsze Jezusowe interpretacje Jego misji, to będzie to przede wszystkim orędzie, że przyszedł On wzywać nie sprawiedliwych, lecz grzeszników, co wywołało skandal wśród "pobożnych" ówczesnej społeczności. Także i dzisiaj, jako że pobożność taka (której fundamentem jest przede wszystkim wypełnienie prawa, która również wiąże grzech przede wszystkim z przekroczeniem przepisu prawa) może być udziałem niektórych, mogą się pojawiać tendencje do wykluczania zranionych duchowo i oddzielania ich od "uprzywilejowanych" przed Bogiem. Komentując przypowieść o synu marnotrawnym, Monica Hellwig pisze: Ludzka pobożność dzieli ludzi na dwie kategorie: grzeszników i sprawiedliwych. Co więcej, żąda prawa do wyznaczania granicy pomiędzy nimi. Wszystkim ulegającym pokusie tego rodzaju myślenia Jezus rzuca wyzwanie w drugiej części przypowieści, która małostkowemu, skłonnemu do wydawania sądów i oczekującemu respektu dla siebie starszemu bratu przeciwstawia pełne miłości i bezwarunkowe przyjęcie młodszego syna przez ojca[17].

Tradycja katolicka zawsze podtrzymywała przekonanie, że tym, który przebacza grzechy pokutującemu grzesznikowi, jest jedynie Bóg, a szafarz sakramentu jest jedynie narzędziem Boga w Jego pełnym dobroci akcie przebaczenia. Szafarz jest tylko pośrednikiem (w imieniu Kościoła) w przebaczeniu udzielanym przez Boga. Jako taki, szafarz pojednania powinien zawsze pamiętać, że sakrament ten został ustanowiony dla mężczyzn i kobiet, którzy są grzesznikami. Będzie więc przyjmował penitentów przystępujących do konfesjonału, zakładając – poza przypadkiem, kiedy są oczywiste dowody przeciwne - dobrą wolę pojednania się z miłosiernym Bogiem, która rodzi się z serca skruszonego i pokornego[18]. Całkowity brak wiedzy (a może obojętność?) ze strony niektórych przedstawicieli Kościoła na temat zadziwiających dróg Boga, na których On sam hojnie udziela łaski pokutującym grzesznikom (co zostało nam objawione w Starym i w Nowym Testamencie), jest nie tylko instytucjonalną przeszkodą dla podjęcia pokuty w Kościele, ale wręcz skandalem – grzesznym mówieniem o grzechu!
 
strona: 1 2 3 4 5