DRUKUJ
 
Vimal Tirimanna CSsR
Hipokryzja – 'grzech ciężki' w nauczaniu Jezusa z Nazaretu
Kwartalnik Homo Dei
 


Egoistyczna dyplomacja nastawiona na służenie tylko kilku wybiórczo wybranym, służącym własnemu interesowi "prawdom" na pewno sprzeciwia się cnocie prawdy. Bez wątpienia ten rodzaj dyplomacji jest formą hipokryzji, ponieważ nie komunikuje i nie wyraża tego, o czym serce wie, że jest prawdą; a czyni tak jedynie dla egoistycznych celów. Co więcej, wybiera to, co wydaje się sprawiać wrażenie prawdy, a tym samym nie już czymś jedynie subiektywnym, ale i relatywistycznym.

Jeśli weźmiemy pod uwagę podstawowe rozumienie hipokryzji jako przyjęcie "podwójnych standardów", staje się oczywistym, że hipokryzja sama w sobie może prowadzić do relatywizmu. W zależności od jakiejś szczególnej sytuacji, tj. w zależności od celów, jakie chce się w niej osiągnąć, i od określonego ryzyka, jakiego zamierza się uniknąć (oczywiście wszystkie te cele i ryzyka trzeba widzieć jako motywy czysto egoistyczne), hipokryta będzie łatwo symulował i udawał, traktując cały czas prawdę jako coś relatywnego, a to wszystko w imię dyplomacji. Gdyby potraktować poważnie stałe zatroskanie obecnego papieża w obliczu coraz bardziej szerzącego się relatywizmu, który wiedzie do moralnego regresu, to wtedy niezdrowa dyplomacja i w następstwie hipokryzja powinny być potępione jako poważne zagrożenia moralności w ogóle i cnoty prawdy w szczególności.

Czy w pewnej danej sytuacji jest jakiś wybór między obłudą a prawdą? Każdy prawdziwy naśladowca Jezusa Chrystusa, jeśli chce zasłużyć na to określenie, musi przyjąć jako wiążące dla siebie Jego życie i nauczanie. Bycie uczniem z konieczności zakłada etyczną refleksję i odpowiedzialność. Uczniowie zwracają się ku swoim mistrzom po przewodnictwo, inspirację i stawianie wyzwań. [...] Jeżeli chrześcijanie są uczniami Jezusa, to z założenia Jego życie i nauczanie są dla nich normatywne. Ta relacja oznacza koniecznie, że uczeń uznaje autorytet mistrza, zwłaszcza jeśli mistrz żyje zgodnie ze swym orędziem. Wyjątkowe życie i śmierć Jezusa nakreśliły ramy życia dla chrześcijan[37].

Powinno się tutaj jeszcze uwydatnić, że u Jezusa, w odróżnieniu od innych założycieli religii, mamy do czynienia nie tylko z nauczaniem i życiem w zgodzie z tym, czego nauczał, ale także z Jego śmiercią, która była bezpośrednim następstwem odważnej krytycznej postawy wobec hipokryzji, głęboko zakorzenionej u przedstawicieli władz politycznych i religijnych tamtego społeczeństwa. Jeżeli traktujemy poważnie tę często powtarzaną, utartą już, ale bardzo prawdziwą myśl, że "Jezus żył i umarł dla wyzwolenia nas od grzechu", to odpowiednio na serio powinniśmy przyjmować Jego nauczanie na temat hipokryzji, które było tak kluczowe dla Jego życia i śmierci.

Tę myśl można również mocno potwierdzić, posługując się teologią sakramentu. Jeżeli weźmiemy tradycyjne rozumienie sakramentu jako zewnętrznego znaku wewnętrznej łaski, to dostrzegamy ważność harmonijnej i autentycznej zgodności między tym co wewnętrzne i tym co zewnętrzne, nie tylko w otaczającej nas rzeczywistości, ale także w każdej i poszczególnej istocie ludzkiej. Chrześcijańska tradycja widziała zawsze w Jezusie z Nazaretu widzialny (zewnętrzny), ziemski znak niewidzialnego Boga. Według św. Ireneusza z Lyonu Ojciec jest tym, co niewidzialne w Synu; Syn jest tym, co widzialne w Ojcu[38]. Jeśli niewidzialny, odwieczny Ojciec jest prawdą, to – zgodnie z logiką – Jego doskonałe objawienie się rodzajowi ludzkiemu, czyli Jezus Chrystus, jest również taką samą prawdą. Jest więc oczywiste, że nie występuje dysharmonia albo niespójność w prawdzie, która jest w Bogu, i w prawdzie objawionej w Jezusie Chrystusie. A skoro tak, to żaden wyznawca Jezusa nie może żyć w dychotomii między swoją wewnętrzną istotą a jej zewnętrznym przejawem, czy też między tym, kim jest w rzeczywistości, a tym, do czego rości sobie pretensje. Z tego punktu widzenia obłuda jest z całą pewnością występkiem moralnym.

Zakończenie

Jezus mocno potępia hipokryzję. Jeżeli orędzie chrześcijańskie ma być "dobrą nowiną", jeśli ma ono rzeczywiście oznaczać "światło świata" i "sól ziemi", to trzeba odzyskać i przywrócić na pierwszy plan profetyczne potępienie hipokryzji jako poważnego zła. W innym przypadku chrześcijańskie orędzie utraci swoje ostrze i stanie się przekazem lekceważonym i nieważnym. Jeśli to przewartościowanie nie nastąpi, tak zwany chrześcijanin może być wszystkim, ale nie prawdziwym uczniem Jezusa z Nazaretu, który żył i głosił orędzie przeciw hipokryzji, a potem wskutek tego oddał swoje życie.

Vimal Tirimanna CSsR
tłum. Jan Zubel CSsR

____________________

  [37] Spohn, dz. cyt., s. 10.
  [38] Adversus haereses, IV.
 
strona: 1 2 3 4 5 6