DRUKUJ
 
Peter Halldorf
Twoja tęsknota jest Twoim zjednoczeniem z Bogiem
materiał własny
 


Powszechnie uważa się, że znajomość Boga mieści sie raczej w mózgu niż w sercu. Zdaje się, że dzisiaj jest trudniej o doświadczenie tego, co Teresa z Avilii nazywa "rozeznaniem poprzez miłość". Jaka jest tego przyczyna?

Sądzę, że często jest to skutkiem tego, że człowiek nie żyje całkowicie podług swej wiary. Jeżeli zaczyna się liczyć z Bogiem, ufać Jemu, rozmawiać z Nim w ciągu dnia, zwracać się do Niego i wysławiać Go – jak również skarżyć się, jeżeli to jest konieczne – Bóg będzie rzeczywistością.

Dlatego powinniśmy się wzajemnie zachęcać do tego, by znaleźć czas na modlitwę. Wymaga to zarówno czasu jak i ćwiczenia. To jest dokładnie tak, jak z ludzką miłością. Należy żyć miłością. Żyć we wzajemnej bliskości.

Co należy zrobić, jeżeli tęsnota zanika?

Wtedy jest ciężko. Nazywa się to acedią – duchową apatią. Kiedy już nie pozostało nic z mojej tęsknoty. Jan od Krzyża zawarł to w jednej strofie w Pieśni Duchowej. Wszystko jest jakby stracone. Jednakże nawet mój niepokój jest znakiem, że nie wszystko przepadło. Lecz, jak mówi Jan, trzeba się modlić do Ducha Świętego. Napisał piękną strofę, kiedy dusza modli się: "Przyjdź, Duchu, przebiegnij przez mój ogród, tak by wszystko zaczęło na nowo kwitnąć." Tutaj nie można mówić o "pełnej pokoju oschłości". To jest rzeczywiście coś, co nie tylko trzeba zaakceptować, ale należy przeciw temu walczyć. Chodzi o to, by prosić Ducha Świętego, by przyszedł ze swoją życiodajną mocą. I Bóg wysłuchuje taką modlitwę, przynajmniej, kiedy się jest wytrwałym. Niekiedy należy być trochę upartym! 

Bracie Wilfridzie, czy kiedykolwiek w Twoim długim, ponad 60-cio letnim zakonnym życiu zastanawiałeś się by opuścić klasztor?

Nie, nigdy. Był jeden taki moment – zaraz po konsylium – kiedy tęskniłem za czymś bardziej radykalnym, czymś bardziej kontemplacyjnym i ubogim, lecz w granicach mojego zakonu. Zaskutkowało to tym, że w 1967 roku przybyliśmy do Norraby i założyliśmy tutaj klasztor. Było nas kilkoro, którzy chcieliśmy żyć bardziej kontemplatywnie, aniżeli to było możliwe w Belgii, gdzie nasze klasztory położone są w centrum miasta z natłokiem ludzi. To ciche, kontemplatywne życie odnalazłem tutaj, mimo że z czasem również i tu otworzyliśmy dom dla gości. I tak jest świetnie.

Jesteś również przez wielu poszukiwany poprzez swoje książki. Czy to nie sprzyja rozproszeniu?

Nie chciałbym tego nazwać rozproszeniem, również, jeżeli jest inaczej niż to sobie wyobrażałem. Nie szukałem rozgłosu. Większość moich książek to owoc moich wykładów na rekolekcjach. "Czy nie mógłbyś tego wydać?" – często słyszałem, kiedy głosiłem kazania na rekolekcjach. Jest tylko jednen wyjątek: kiedy wydawnictwo Libris raz poprosło mnie, bym napisał książkę o czasie i wieczności.
 

Tłumaczenie na język polski: Joanna Jonderko-Bęczkowska
Rozmowa ukazała się w szwedzkim czasopiśmie Pilgrim i na www.levendevand.dk

 
strona: 1 2 3 4 5