logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Wons SDS
Bóg, który żyje w mojej pamięci
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Znaczenie i siła pamięci w życiu duchowym

Musimy wejść na drogę uzdrowienia naszego zafałszowanego obrazu siebie, który tkwi w naszej pamięci. Pamięć jest niezwykłą siłą w naszym życiu. Żyje w niej cała nasza przeszłość i wpływa na naszą teraźniejszość pozytywnie lub negatywnie. Może zamazać w nas obraz dziecka. Szczególnie silne oddziaływanie na nas i nasz obraz siebie ma pamięć afektywna. Potwierdzają to również badania psychologiczne. Pamięć afektywna sprawia, że znaczące przeżycia lub wydarzenia z naszego życia, zwłaszcza z okresu dzieciństwa, pozostawiają w naszej psychice ślad emocjonalny. Ślad ten wzbudza w nas reakcje uczuciowe w sytuacji, w której przeżywamy doświadczenia podobne do przeżyć przeszłości.

Doskonale ukazuje to zachowanie marnotrawnego syna. Wracając do ojca nie może uwolnić się od swojej przeszłości, od swojego starego sposobu patrzenia na ojca. To, co pamięta, każe mu wciąż powtarzać w drodze do ojca: "Nie jestem godny nazywać się twoim dzieckiem". Nawet gdy już znajduje się w ramionach ojca, nadal wspomina przeszłość, która mu ciąży i każe powtarzać to samo: "Nie jestem godny nazywać się twoim dzieckiem". To zachowanie syna pokazuje nam, jak wielką moc ma w nas pamięć. Także postawa starszego syna wskazuje, jak silny wpływ na życie może mieć pamięć. Ciągle pamięta, co zrobił brat młodszy. Nie pozwala mu to zaakceptować powrotu młodszego brata, nie pozwala mu dostrzec i zrozumieć dobroci ojca. Zła pamięć ropieje w nim jak rana i wywołuje ból.

Czy nasza przeszłość nie przeszkadza nam żyć podobnie jak synom z przypowieści? Czy w naszej przeszłości nie ma spraw, wydarzeń, z którymi do tej pory nie potrafimy się pogodzić? Czy nie ma w nas smutku młodszego syna, który nie pozwala nam przeczuwać miłości Boga i zabija w nas poczucie godności? Czy nie żyje w nas pielęgnowany ból starszego syna, z którego nie potrafimy lub nie chcemy zrezygnować? Innymi słowy, czy nie ma jakichś ran lub urazów w naszej pamięci, które nie pozwalają nam patrzeć na Boga, na siebie lub na innych w sposób wolny i prosty? Zatem powinniśmy docenić rolę i siłę naszej pamięci. Całe nasze życie - dzień po dniu - magazynujemy w naszej pamięci. Św. Jan od Krzyża twierdzi wręcz, że "większość zła, jakie szatan sprowadza na duszę ma swoje źródło w wiedzy i wyobrażeniach naszej pamięci". Jeśli nasza pamięć jest obarczona nieuzdrowionymi wspomnieniami i przeżyciami, nasz obraz Boga, siebie i innych nie będzie czytelny, nasze poznawanie będzie zafałszowane. Nasza pamięć potrzebuje więc uzdrowienia. Chodzi tutaj o podwójne uzdrowienie pamięci. Co to znaczy? Zrozumiemy to lepiej przyglądając się historii dwóch synów.

Uzdrowienie z "niepamięci"

Popatrzmy najpierw na starszego syna. Popatrzmy jak chora pamięć nie pozwala mu normalnie funkcjonować, nie pozwala nawiązywać właściwych relacji z ojcem i bratem. Otóż starszy syn jest w pewnym sensie typem intelektualisty (niekoniecznie "intelektualistą" jest ten, kto posiada wysoki współczynnik inteligencji. Intelektualizacja życia może stać się jednym ze sposobów na utrzymanie zimnych relacji ze sobą, z Bogiem i z innymi. Postawa starszego syna jest przypomnieniem postawy człowieka, który boi się bliższych więzi. Nie rozwinął w sobie dostatecznie zdolności kochania. Woli pozostać racjonalistą. Jego oparciem jest prawo, które należy zachowywać. Na tak pojętej poprawności buduje swoje relacje z najbliższymi. Redukuje wszystko do własnych pojęć i do ustalonej z góry logiki życia. Dla niego wszystko jest jasne. Tak ustalił. M. in. dlatego nie potrafi przyjąć młodszego brata, który łamie ramy życia domowego, który zaczyna chodzić swoimi drogami, zaczyna błądzić, ma wątpliwości, gubi się. Życie starszego syna ma ustaloną z góry formułę. Ściska je mocno w swoich dłoniach, zabezpiecza się przed niespodziankami trzymając wszystko pod swoją kontrolą. Bóg, którego personifikuje ojciec z przypowieści, jest jednym z jego zabezpieczeń. Wszystko bierze "na rozum". Serce ma zimne, chociaż dużo pracuje dla domu. Ojciec budzi go z tej intelektualnej iluzji. Mówi do niego: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy". Chce zrzucić łuski z jego oczu, aby spojrzał na swoje życie głębiej.

Zauważmy, że ojciec odwołuje się do doświadczeń przeszłości, do wspomnień syna. Uczy go na nowo pamiętać przeszłość, aby potrafił odwołać się do swoich wspomnień, do spotkań z ojcem, do tych chwil, w których doświadczał jego czułości i opieki. Do tej pory bowiem jego zablokowana i "zakodowana" pamięć postrzegała życie w fałszywym wymiarze. Wydawało mu się, że to on był panem swego życia. Teraz słyszy, że jego życie było zawsze w rękach ojca. Jest więc kimś więcej niż tylko poprawnym najemnikiem zarabiającym na swoje utrzymanie i uznanie. Ojciec dał mu życie i codziennie mu je daje z troską i miłością. Prosi go, aby wszedł do domu, aby zobaczył, że żyje w domu ojca, w którym wszystko, co jest ojca, należy także do niego.

Jakie światło rzuca na nasze życie opowiadanie o starszym synu? Zwraca nam uwagę na potrzebę uzdrowienia naszej przeintelektualizowanej pamięci, która nie pozwala nam zauważać i adorować Boga w szarej codzienności. Jesteśmy zbyt zajęci sobą, przepracowani i nie dostrzegamy, a przynajmniej nie potrafimy ucieszyć się tym, że wszystko co należy do Boga należy i do nas. Może nawet w to nie wierzymy.
 
Zobacz także
Rafał Sulikowski
Większość z nas dobrze zna cytat: "niech sie dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba". Wolę Bożą postrzega się jako coś nieprzyjemnego, coś, z czym trzeba się "zgodzić", bo polubić już nie. Bóg daje nam przykazania po to, by nam dokuczyć i zabronić różnych przyjemności...
 
Ks. Zbigniew Kapłański
Pan Bóg zechciał stać się naszym przyjacielem i jako przyjaciel odsłonił przed nami "Swoje słabości". Określił, co Go "wzrusza", co powoduje, że "łaskawiej" na nas patrzy. Do tych "słabości Pana Boga" należą: modlitwa dziecka i modlitwa chorego, cierpiącego człowieka, post, modlitwa, jałmużna i ofiarowanie siebie samego...
 
Krystian Wojaczek
Proces wypierania modelu małżeństwa i rodziny przez rozwiązania szczegółowe konkretnych problemów małżeńskich i rodzinnych jest wielowarstwowy. Po pierwsze, model małżeństwa i rodziny wydaje się współczesnym małżonkom czymś nierealnym, abstrakcyjnym wobec konkretności rozwiązań szczegółowych. Zresztą poniekąd jest to wrażenie słuszne, gdyż model z samej swej definicji jest pewnym ideałem, nieosiągalnym w stu procentach...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS