logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Albert Wach OCD
Czy zawsze mam być miłosierny?
Głos Karmelu
 


 Trudne pytanie
 
Odpowiedź na powyższe pytanie teoretycznie jest prosta. Przynajmniej z chrześcijańskiego punktu widzenia. Słowa Jezusa, "bądźcie miłosierni" (Łk 6,36), są przykazaniem miłości (por J 15,12). Nie są jakąś ogólną zachętą albo radą tylko. Są jasnym nakazem. I to boskim! A zatem absolutnym. Nie zostawiają więc cienia wątpliwości: zawsze mam być miłosierny!!! To oznacza, że nie ma takich sytuacji, w których przykazanie Jezusowe mogłoby mnie nie obowiązywać, albo w których mógłbym mu postawić jakieś ograniczenia. Jeśli zostałem słuchaczem Jezusa i usłyszałem Jego przykazanie o byciu miłosiernym, niosę Jego słowa w swoim sercu zawsze i wszędzie - i to na całą wieczność.
 
Dramat zaczyna się w chwili przejścia od teorii do praktyki życia. To znaczy w momencie, gdy tu i teraz mam okazać miłosierdzie. Moja wiara w słowo Jezusa zostaje wówczas wystawiona na próbę. Doświadczam dylematów, wątpliwości i niepokojów. Rozum pyta o granice miłosierdzia.
 
Okazuje się, na szczęście, że w tych rozterkach nie jestem sam! Na podobne trudności napotykają także inni ludzie wierzący w Boga miłosiernego, na przykład: rodzice prawdziwie zatroskani o przyszłość swoich dzieci (a nie tylko o to, aby zaspokoić ich bieżące pragnienia i zachcianki); nauczyciele i wychowawcy - szczególnie, gdy stają wobec uczniów trudnych, niesubordynowanych, wystawiających ich cierpliwość na próbę; lekarze i służba zdrowia, zmagając się z problemem cierpienia i kwestią przedłużania życia; politycy i wszyscy zajmujący jakiekolwiek kierownicze stanowiska, których zadaniem jest dbanie przede wszystkim o dobro wspólne i realizowanie celów często niezrozumiałych dla podwładnych; żołnierze i policjanci, którzy w obronie wyższych wartości nieraz muszą sięgać po środki bardzo drastyczne. I tak w nieskończoność...
 
A iluż ludzi doświadcza w swoim życiu krzywdy i niesprawiedliwości?! Oni jeszcze mocniej przeżywają wewnętrzne rozdarcia i w swej bezradności też pytają o granice miłosierdzia. Ich pytania mają szczególną wartość. Są wszak zrodzone z największego bólu! l nie dziwimy się, że w sytuacjach krytycznych odpowiedzi nie zawsze są trafne - że czasami wyrażają zwykły bunt, a nieraz nawet stanowczy protest przeciw miłosierdziu: "Nigdy więcej miłosierdzia!", "Owszem, Bóg jest miłosierny, ale też i sprawiedliwy!", "Dość miłosierdzia!". Ból może zmiażdżyć człowieka i odebrać jasność widzenia rzeczywistości. Ale jednocześnie trzeba pamiętać, że właśnie ból uwiarygodnia stawiane pytanie. Przestaje ono być pytaniem czysto teoretycznym, łatwym, ironizującym, pogardliwym. Staje się pytaniem poważnym, godnym chrześcijanina. Właśnie takie pytanie o granice miłosierdzie, pytanie zrodzone z bólu, stanowi punkt wyjścia naszej refleksji: czy zawsze mam być miłosierny?
 
Trzy różne odpowiedzi: nieufność, obojętność, zachwyt
 
Radykalnej odpowiedzi udzielił nie tak dawno marksizm. Przez swoją głęboką nieufność doprowadził do wyeliminowania miłosierdzia z obszaru ludzkich zainteresowań. Marksizm uważał miłosierdzie za rodzaj oszustwa. Religia ze swoimi dziełami miłosierdzia jest "opium ludu" (K. Marks). Skrajni ideologowie marksizmu byli przekonani, że miłosierdzie odwodzi ludzi uciskanych od stawiania istotnych pytań i dążenia do właściwych celów, to znaczy - walki klasowej i rewolucji. Ubodzy nie potrzebują miłosierdzia, ale sprawiedliwości. Miłosierdzie jest narzędziem w rękach ludzi bogatych, które służy im samym do utrzymania władzy i uspokojenia sumień. Ubodzy natomiast potrzebują zmiany niesprawiedliwego porządku społecznego na taki, w którym wszyscy otrzymywaliby swoją część światowych dóbr i nie oczekiwaliby już dzieł miłosierdzia. Fundamentem życia społecznego zatem nie powinno być, według marksizmu, miłosierdzie, ale sprawiedliwość.
 
 
 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
Grzegorz Lojtek SJ

Według św. Ignacego celem życia jest zjednoczenie z Bogiem. Ale jaki jest mój Bóg? Czy mój obraz Boga nie blokuje relacji z Nim? Czy wierzę, że Bóg mnie kocha, czy raczej się Go obawiam i uważam Go za zagrożenie dla mojej wolności? Czy przypadkiem nie stworzyłem sobie obrazu Boga, którego nie da się pokochać?

 
ks. Artur Świeży SBD

Zanim pod koniec XIX wieku pierwsi salezjanie przybyli na ziemie polskie do Galicji, postać ks. Jana Bosko była już w miarę dobrze znana we wszystkich trzech zaborach. Wpływ na to miały różne czynniki, które z biegiem czasu jeszcze bardziej się nasilały. Po powstaniu styczniowym wielka rzesza polskich emigrantów zalała Europę w tym i Włochy. Mieli oni też dotrzeć do Turynu.

 
ks. Mateusz Szerszeń CSMA
Doświadczenie podpowiada, że życie duchowe nie jest usłane różami, ale składa się również z momentów, które nazwać moglibyśmy duchowymi chorobami. I tak w terminologii medycznej mamy do czynienia z chorobą, którą nazywamy anemią. Objawia się ona bladością twarzy, osłabieniem, bólami, a w skrajnych przypadkach bywa nawet śmiertelna. Tak się składa, że również na poziomie duchowym możemy zachorować na coś podobnego. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS