logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Majewski
Media a religia – czwarte kuszenie Chrystusa?
Kwartalnik Homo Dei
 


Internetowe strony i witryny zawierają niebotyczną ilość tekstów, gazet, czasopism, artykułów i rozpraw naukowych, książek i manuskryptów, które można czytać na ekranie komputera lub na papierze, po skorzystaniu z drukarki. Oczywiście, zdecydowana większość tych internetowych tekstów oferuje rozrywkę i zabawę, ale przecież znajdują się tam całe (wielkie i mniejsze) biblioteki świętych pism religii, wielkich ich postaci, jak choćby ojców Kościoła (w oryginale i w przekładach), dokumentów Kościołów (np. znakomita strona Watykanu z papieskimi dokumentami w kilku językach), artykułów, rozpraw i dzieł teologicznych czy mediologicznych (również, a jakże, medialno-religijnych ikonoklastów!). Skrzętnie i obficie sięgałem do tekstów internetowych przy pisaniu niniejszego artykułu (zob. przypisy).
 
Medialna atrakcyjność religii?
 
Tezy o naturalnej – de iure – przeciwstawności czy wrogości mediów elektronicznych do religii nie da się – jak sądzę – obronić. Tym niemniej w praktyce – de facto – media te bardzo często są opozycyjne wobec religii, przeciwstawne jej, a nawet wrogie. W mediach wiele dziś treści przeciwnych religii, prezentujących ją jednostronnie, ośmieszających, szydzących z tego, co w niej najświętsze, czy po prostu ukazujących ją w krzywym zwierciadle. To jednak, że taka sytuacja nie jest generowana naturą mediów, uzasadnia nadzieję na lepsze czasy dla religii w mediach audiowizualnych, chociaż „najlepsze” to one chyba nigdy nie będą. Pociąg mediów do rozrywki – sensacyjności, skandali czy konfliktów, a tych w religii (ściślej: we wspólnotach religijnych, ale dla uproszczenia będę się posługiwał określeniem „religia”) nie brakuje – w praktyce wydaje się nieusuwalny.
 
W tym też miejscu dochodzimy do pierwszej – z zaledwie kilku, o których wspomnę – lekcji, jaka dla religii wynika z tej sytuacji: jeśli nie ma nadziei na pełne przezwyciężenie napięcia między mediami a religią, to jednak religia może próbować osłabiać to napięcie. Najważniejsze, by ludzi wierzący potrafili minimalizować w swoim życiu to, co jest żywiołem mediów: skandale, konflikty, a ostatecznie zło. Im mniej w życiu ludzi religii zła, tym mniej złych religijnych newsów w mediach. Zasadniczo odpowiedzialność za złe newsy o religii lokuje się po stronie ludzi religii, nie zaś mediów.
 
Oczywiste jest jednak, że zła nie da się w pełni usunąć z religii. Chcemy czy nie, złe newsy o religii nie znikną z mediów. Religia jednak może osłabiać ich destrukcyjną wymowę. Medialna atrakcyjność religijnych skandali czy konfliktów wiąże się z faktem jakże częstego otaczania ich przez ludzi religii swoistą aurą tajemniczości: np. publiczne przemilczanie, tuszowanie, zakrywanie, chowanie głowy w piasek, udawanie, że nic złego się nie dzieje, wykrętne tłumaczenia itp. Tego rodzaju tajemniczość jest tylko wodą na medialny młyn. Religia musi nauczyć się, odważnej i szczerej, medialnej (tj. zgodnej z zasadami funkcjonowania mediów) prezentacji zła, jakie się w niej zdarza. To sposób na minimalizowanie złych religijnych i społecznych skutków tego zła. Chcemy czy nie, publiczna prezentacja utożsamia się dzisiaj z prezentacją w mediach, a to znaczy, że religia potrzebuje religijnych ludzi mediów, takich, którzy pracują z mediami i w mediach nie z przypadku, ale z powołania (!), wspartego jak najbardziej profesjonalnym przygotowaniem.
 
Religia potrzebuje ludzi mediów, którzy ją reprezentują, rzecz jasna, nie tylko do przedstawiania i tłumaczenia w mediach skandali czy konfliktów w religii, ale również i przede wszystkim do przedstawiania i tłumaczenia dobra, jakie jest obecne i wydarza się w religii. Religia oferuje ludziom ogromne pokłady dobra, nieskończenie wielkie i głębokie, bo zakorzenione w nieskończonym dobru samego Boga: sens życia, nadzieję, wspólnotę, pomoc i oparcie w cierpieniu, głęboką radość i świętowanie w „szarej” codzienności, klucz do fundamentalnych egzystencjalnych pytań, obecność Boga i Jego „dotyk” (łaska), autentyczną i najgłębszą tajemniczość, godność, moce do (dobrego) przemieniania świata… Czy można wyobrazić sobie rzeczy większe w ludzkim życiu? Ale jak medialnie mówić i pisać o dobru religijnym, jak dobro to pokazywać, by przyciągało, pociągało, skłaniało i przekonywało do siebie? Ostatecznie: co robić w mediach, by dobro to było dla ludzi – nie waham się napisać – atrakcyjne? W tym miejscu mogę sobie wyobrazić reakcję (oburzenie?) przynajmniej części Czytelniczek i Czytelników: religia i atrakcja? – przecież to sprzeczność! Trzeba jednak pamiętać, że słowo „atrakcyjny” pochodzi od łacińskiego attraho – ad + traho – co oznacza właśnie: pociągać, przyciągać, skłaniać, przekonywać.
 
Jezus w Ewangelii Jana mówi: Ja, gdy z ziemi zostanę podniesiony, wszystkich przyciągnę do siebie – w wersji łacińskiej (Wulgata): Ego si exaltatus fuero a terra omnia traham ad me ipsum (12,32). Gdy w tej samej Ewangelii Jezus, po zmartwychwstaniu, wskazał uczniom, gdzie mają łowić ryby (czyli – taka jest wymowa tego opowiadania – doprowadzać ludzi do wiary), bo nic nie złowili, to jak czytamy: Zarzucili sieć i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć [łac. trahere]. […] Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc [łac. trahentes] za sobą sieć z rybami. […] Rzekł do nich Jezus: „Przynieście jeszcze ryb […]”. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął [łac. traxit (od traho)] na brzeg sieć pełną wielkich ryb (21,36.8.10). Czy zatem to, co robią i głoszą uczniowie i uczennice Chrystusa, nie powinno być atrakcyjne, „pociągające”, „przyciągające”, „przekonujące”, „skłaniające” do wiary? Czy atrakcyjność nie da się pogodzić z religią?
 
By znaleźć właściwe odpowiedzi na postawione wcześniej pytania, nieodzowna jest (techniczna, technologiczna itp.) znajomość mediów, ich możliwości, specyfiki, sposobów działania, „blasków i cieni”, natury. Fakt, że natura mediów wciąż się zmienia, nie ułatwia religii zadania – dlatego też nie da się znaleźć jednej ostatecznej i wszechogarniającej odpowiedzi. To zadanie „na zawsze” dla religii. Jakiekolwiek okażą się jednak te odpowiedzi, nie będą one wystarczające, jeśli zabraknie im wymiaru teologicznego, a więc właściwego dla religii. Religia potrzebuje teologii mediów! Z tym jednak nie jest najlepiej. Wyobrażenie o sytuacji w tej dziedzinie można sobie wyrobić – przynajmniej w jakiejś mierze – zaglądając do internetu.
 
Zobacz także
Przemysław Radzyński
Pan Bóg wzywa nas do czegoś zupełnie innego niż sami chcielibyśmy robić, daje nam siły i wyobraźnię. Dość szybko się do tego jednak przekonałem – po przeniesieniu do Poznania, gdzie miałem być duszpasterzem młodzieży. Posłuchałem przełożonych a wtedy zaświeciło słońce... 

Z o. Jan Góra OP, twórca spotkań młodych nad Lednicą rozmawiał Przemysław Radzyński
 
ks. Stanisław Groń SJ
Dopóki żyjemy, stale coś robimy i inni poznają nas po tym, co zdziałaliśmy. Z Księgi Rodzaju dowiadujemy się, że Bóg: ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął (2,2). W biblijnym opisie stworzenia Bóg wypowiada słowo, ale ono jest wiecznym działaniem; stało się światłością, ziemią, morzem, roślinami, ciałami niebieskimi, ptactwem, zwierzętami, ludźmi. Stworzony świat jest więc urzeczywistnioną Bożą myślą, a w nim znajdujemy się my - ludzie - z jakże ogromnym potencjałem twórczym i z naszą aktywnością.
 
O. Jacek Waligóra OFMCap.
Podejmując refleksję nad życiem duchowym oraz nad tym, co na nie wpływa, nie sposób pominąć zagadnienia tak ważnego, jakim jest codzienny rachunek sumienia. Czymże byłoby nasze życie, jeśli zabrakłoby w nim codziennie podejmowanej refleksji. Bez tej bardzo oczywistej, a zarazem prozaicznej praktyki duchowej, nie można mówić o jakimkolwiek wzroście duchowym i rozwoju. Nie jest przesadą stwierdzenie św. Ignacego, że zaniedbanie rachunku sumienia jest pierwszym stopniem prowadzącym do upadku całego życia duchowego...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS