Ludzie średniowiecza traktowali życie poważnie i kochali konkret. Nie znaczy to, że lekceważyli rzeczywistość duchową. Wręcz przeciwnie. Dla nich Bóg, aniołowie i diabły byli nie mniej konkretni niż ludzie z krwi i kości, a Niebo, Czyściec i Piekło nie były abstrakcyjnymi ideami, ale miejscami pełnymi życia. Wiedzieli doskonale, że to, co niewidzialne, i to, co dotykalne zmysłami, wzajemnie się przenika, tak że wszystko, co zrobią na ziemi, ma i będzie miało konsekwencje w wieczności.
Jak to jest z tym błogosławieństwem? „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię” (Mt 5,5). Czy aby przypadkiem Ewangelia nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych? Przecież jasno widać, że ten, kto chce posiąść na własność cokolwiek, nie może pozostawać w ciszy!