Ludzie średniowiecza traktowali życie poważnie i kochali konkret. Nie znaczy to, że lekceważyli rzeczywistość duchową. Wręcz przeciwnie. Dla nich Bóg, aniołowie i diabły byli nie mniej konkretni niż ludzie z krwi i kości, a Niebo, Czyściec i Piekło nie były abstrakcyjnymi ideami, ale miejscami pełnymi życia. Wiedzieli doskonale, że to, co niewidzialne, i to, co dotykalne zmysłami, wzajemnie się przenika, tak że wszystko, co zrobią na ziemi, ma i będzie miało konsekwencje w wieczności.
Piętnasty rozdział Ewangelii św. Łukasza w trzech przypowieściach odsłania tajemnicę radości aniołów, która płynie z nawrócenia grzesznika. To tajemnica, która nie mieści się w naszej głowie. Znamienne, że Chrystus mówi nie o radości owcy, która znalazła się w ramionach swego pasterza, ale o radości pasterza i tych, z którymi on swą radością się dzieli. Jezus mówi, że w niebie większa radość będzie z „jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (Łk 1, 5,7).